Cieniasy, drewniaki i patałachy - to najłagodniejsze określenia jakie usłyszeliśmy z ust kibiców. Niech oddają kasę za bilety - denerwowali się. Nic dziwnego. Jechali tyle kilometrów. Liczyli na walkę, dobrą grę i zwycięstwo. Nie żałowali gardeł i bezustannie dopingowali biało-czerwonych. A jak oni nam się za odwdzięczyli? Odstawili kaszanę!
Teraz trzeba liczyć na cud w meczach z Niemcami i Kostaryką. Ale Polacy już nie wierzą, że nasi są w stanie cokolwiek ugrać na tych mistrzostwach. Większość jest przekonana, że biało-czerwoni nie zdobędą nawet jednego gola. Kto niby miałby go strzelić skoro oni wszyscy ruszaja się jak muchy w smole. Mój żółw jest szybszy. Ech szkoda gadać - mówi z rezygnacją jeden z kibiców opuszczających stadion w Gelsenkirchen.
Powiedzieli po meczu:
Kazimierz Marcinkiewicz:
"Widać było wyraźnie, że nasi piłkarze grali jacyś spięci, nie było w tej grze luzu, spokoju. Może zmiany, które ożywiły grę, nastąpiły zbyt późno. No, ale grać trzeba dalej. Na pewno piątka, a może i szóstka należy się polskim kibicom. Biało-czerwony stadion i nieustające okrzyki: Polska, Polska - tworzyły wspaniałą atmosferę. To może być polska specjalność tych mistrzostw. Styl tego kibicowania robił nieprawdopodobne wrażenie. Musimy nadal wierzyć i trzymać kciuki za nasz zespół".
Paweł Janas.
"Porażka oczywiście jest dotkliwa. Przy pierwszej bramce nasi piłkarze zaspali. Przeciwnik nie miał prawa dochodzić do takiej sytuacji. Obrońcy zawalili tę sytuację. Potem zaczęliśmy grać odważniej, ale straciliśmy drugą bramkę. Na razie musimy się pozbierać po tej przegranej. Przed nami jeszcze dwa mecze w grupie i trzeba dać z siebie wszystko, jeżeli myślimy jeszcze o awansie. Nie chcę na gorąco oceniać zawodników, ale nie wszyscy zagrali tak jak powinni."
Luis Suarez, trener reprezentacji Ekwadoru.
"Jestem bardzo szczęśliwy, ale i bardzo zmęczony. Ten mecz kosztował nas wiele wysiłku, wiele nerwów, ale odnieśliśmy wspaniały sukces. Graliśmy ostrożnie, bo wiedzieliśmy, że Polska ma dobrą drużynę. Szukaliśmy szczęścia w kontratakach i udało się zdobyć dwie bramki. Podstawą sukcesu była determinacja moich graczy i przede wszystkim konsekwencja. Od pierwszej od ostatniej minuty realizowaliśmy to, co ustaliliśmy przed meczem. Zrobiliśmy pierwszy ważny krok do awansu do drugiej rundy, ale przed nami jeszcze daleka droga. Mecz z Kostaryką będzie na pewno inny, ale równie trudny."
Andrzej Szarmach, były reprezentant Polski.
"Przespaliśmy pierwszą połowę. System, którym zagraliśmy nie sprawdził się. Maciek Żurawski nie zagrał najlepiej. Może nie był w formie, może nie miał najlepszego dnia... Nie ułatwiało tego jednak ustawienie na boisku z jednym wysuniętym napastnikiem. Po przerwie zmieniliśmy ustawienie. Zaczęliśmy grać szybciej, lepiej i... straciliśmy drugiego gola. Wtedy było już po wszystkim. Widać było brak koncentracji polskich zawodników. Podobnie było z agresją. Polacy byli na boisku senni."
Jacek Krzynówek.
Najgorsze, co moglibyśmy teraz zrobić, to spuścić głowy i załamać się. Zostały nam jeszcze dwa mecze i po
wyciągnięciu wniosków z tej przykrej porażki z Ekwadorem musimy
zagrać w nich o zachowanie twarzy. Awans jest jeszcze możliwy, ale
nasza gra musi w dalszej części turnieju wyglądać zdecydowanie
lepiej. Z Niemcami zagramy o wszystko. Chciałbym podziękować
kibicom, że mimo naszej słabej postawy cały czas byli z nami i nas
wspierali.
Mirosław Szymkowiak.
Chcieliśmy się jak najlepiej zaprezentować przed tak liczną polską i wspaniale nas wspierającą publicznością. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia, ale to nic nie dało. Nic nam nie wychodziło, szczególnie stałe fragmenty gry, nad którymi przed mundialem naprawdę długo pracowaliśmy. Wiemy, w jakiej znaleźliśmy się sytuacji i jakakolwiek strata punktów z Niemcami wyeliminuje nas z turnieju. Dlatego musimy postawić wszystko na jedną kartę.
Maciej Żurawski.
Korea stanęła mi przed oczami. Jest chyba jeszcze za wcześnie na dokładne analizy, ale każdy widział, że nic nam się nie układało. Czy jesteśmy w formie? Jakbyśmy byli w formie, to byśmy dzisiaj wygrali 3:0. Muszę przyznać, że w meczu z Chorwacją ja osobiście czułem się lepiej. Nie ma sensu chować głowy w piasek, trzeba wyjść i powalczyć z Niemcami.
Euzebiusz Smolarek.
Do momentu utraty bramki nasza gra jeszcze jakoś wyglądała. Później było coraz gorzej. Najgorsze jednak, że praktycznie nie stwarzaliśmy sytuacji podbramkowych. Coś się zmieniło dopiero w samej końcówce, kiedy Ekwadorczycy myśleli tylko o obronie własnej bramki. Jakiekolwiek pochwały po przegranym meczu mnie nie cieszą.
Już po wszystkim! Po co oni tam w ogóle jechali? Wstyd nam za piłkarzy! Polscy kibice opuszczali stadion w Gelsenkirchen z opuszczonymi głowami. To, co musieli oglądać, to żenada! Po co jechaliśmy tyle kilometrów - zastanawiali się. A w milionach polskich domów zapanowała żałoba. Nasi piłkarze zaprezentowali się fatalnie. I przegrali w meczu z przeciętnym Ekwadorem!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama