Mecz zaczął idealnie dla przyjezdnych. W 2 minucie bramkarz Łukasz Fabiański sfaulował w polu karnym szarżującego napastnika Wisły i sędzia bez wahania podyktował rzut karny. Paweł Magdoń zamienił jedenastkę na gola.
Mimo, że mecz odbywał się w sobotę, forma Legii była niedzielna. A gra Wisły mogła się bardzo podobać - była ofensywna, piłkarze z Płocka grali bez kompleksów stwarzając co chwila groźne sytuacje pod bramką Legii.
Wyrównanie padło po przerwie. W 50 minucie Tomasz Kiełbowicz uderzył z 16 metrów, piłkę odbił płocki obrońca co zmyliło jego własnego bramkarza. Legia chwyciła wiatr w żagle, ale nie umiała wykorzystać stwarzanych okazji.
Rozstrzygnięcie padło w 74 minucie. Paweł Sobczak dostał dobre dośrodkowanie w pole karne, bez namysłu uderzył z woleja i nie dał szans Fabiańskiemu.
Jak do Warszawy przyjeżdża Wisła to wygrywa 2:1. Na koniec poprzedniego sezonu wygrała ta z Krakowa, na początek nowego - z Płocka. Superpuchar Polski pojechał do Płocka. A kibice zastanawiają się, jak Legia z taką grą ma awansować do Ligi Mistrzów?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama