Dla Jędrzejczak występ na mistrzostwach Europy był pierwszym międzynarodowym startem po tragicznym wypadku samochodowym, w którym doznała urazu kręgosłupa. Polka pokazała, że znów jest w świetnej formie, a po kontuzji nie ma śladu. Nasza pływaczka zdobyła w Budapeszcie trzy medale. Dwa złote i jeden srebrny.
"Wczoraj po wygraniu kraula i półfinale delfina poczułam się pewniejsza siebie. Ale nigdy nie można mówić, że się wygra, bo tak naprawdę wszystko się może zdarzyć" - mówi Polka. - "Na początku niedzielnego finału niesamowicie poszła Węgierka Boulsevicz. Płynęła na rekord świata, ale przesadziła. Z jej rekordem życiowym nie mogła wytrzymać tempa" - opowiada Jędrzejczak. Nasza zawodniczka nie przestraszyłam się tego ataku. "Ona jest jeszcze młoda, musi nauczyć się rozwagi. Tutaj pewnie ją poniosło, bo płynęła u siebie. Chciała się pokazać przed kibicami" - dodała rekordzistka świata.
Jędrzejczak nie potrafiła powiedzieć, który dystans jest jej ulubionym; 200 m delfinem czy kraulem. "Nie wiem, co jest łatwiejsze, a co trudniejsze. Na pewno na 200 metrów delfinem jestem bardziej doświadczona. 200 kraulem dopiero się uczę. Nie przesądzam, co będę pływała na mistrzostwach świata czy igrzyskach. Mam tylko nadzieję, że tym razem nic mi już nie przeszkodzi i normalnie przetrenuję te dwa lata" - stwierdziła zawodniczka.
Teraz najlepsza polska pływaczka wszech czasów ma trochę czasu na odpoczynek. Trenerzy zdecydowali, że kadra spotka się dopiero na początku października. "Na pewno pojadę do rodziców. Muszę też nadrobić zaległości na uczelni. No i poodpoczywać. Innych planów na razie nie mam" - powiedziała.