Plawgo z kontuzjami boryka się od pięciu lat. Od 2001 roku zawsze mu coś dolegało. Jego staw skokowy był w opłakanym stanie. "Miałem pęknięcie kości łódkowej. W Polsce nie mogłem doczekać się odpowiedniej pomocy. 12 kwietnia, tu w Goeteborgu, kilometr od tego stadionu, szwedzki chirurg Leif Svaerd opiekujący się na co dzień piłkarską reprezentacją Anglii wreszcie doprowadził moją stopę do porządku" - opowiada Plawgo.
Ten lekarz wyleczył ścięgna Achillesa, stawy skokowe i kolanowe sławnych sportowców, m.in. Davida Beckhama, Wayne'a Rooneya, Kajsy Bergqvist, Christiana Olssona. "Myślałem, że rehabilitacja będzie trwała dwa miesiące i stracę kolejny sezon. Ale już po trzech tygodniach mogłem wznowić treningi" - mówi Polak. Za operację zapłacił Polski Związek Lekkiej Atletyki i klub Warszawianka. Plawgo sam zapłacił za przelot i pobyt w Goeteborgu. "Przed startem byłem na konsultacji u Svaerda. Znalazł jeszcze małą narośl na kości. Trzeba ją będzie usunąć, ale to już po sezonie" - planuje nasz lekkoatleta.
"Nie chciałbym więcej przeżyć takiej nerwówki, jaką miałem przed mistrzostwami. O tym wiemy tylko ja, moja rodzina i trener. To co stało się w tym roku jest absolutną niespodzianką. Po trzech miesiącach przygotowań zdobywam srebrny medal. Po udanym pierwszym biegu w środę i dzisiejszym finale, mogę tylko iść do kościoła i Bogu dziękować, bo to wielki, wielki cud" - kończy Plawgo.