Był na topie, mógł grać w Blackburn Rovers. Kibice za nim przepadali, nie mógł nawet spokojnie pójść na zakupy. Potem jednak spotkała go tragedia. Doznał kontuzji, a leczył go bardzo kiepski lekarz, przez którego Marek Citko nie wrócił już do pełni formy. Błąkał się trochę po różnych klubach, ale nigdzie nie zagrzał miejsca.

Reklama

Nadzieję odzyskał dzięki wierze. Zrozumiał, że ta kontuzja mogła mu nawet uratować życie. "W Anglii byłbym sam, mógłbym przegrać swoje życie, a teraz jestem szczęśliwy" - mówi DZIENNIKOWI piłkarz.

Co teraz chce robić dawny gwiazdor Widzewa? Planuje zostać menedżerem piłkarskim i pomagać młodym piłkarzom dostać się do dobrych klubów.