Andre Agassi ma 36 lat i jest jednym z pięciu tenisistów na świecie, którzy w jednym sezonie wygrali wszystkie cztery turnieje Wielkiego Szlema. Z karierą pożegnał się po porażce w trzeciej rundzie US Open z Beckerem 5:7, 7:6, 4:6, 5:7. O tym, że będzie to jego ostatni turniej tenisista zapowiedział jeszcze przed startem.
Gdy Agassi zakończył mecz, publiczność podziękowała mu za całokształ kariery długą owacją na stojąco. Tenisista, po którym było widać, że dokucza mu kontuzja pleców, nie krył łez wzruszenia. Przez kilkanaście lat Agassi osiągnął niemal wszystko, co było do osiągnięcia w tenisie. 60 zwycięstw turniejowych, w tym osiem wielkoszlemowych, 870 wygranych meczów spośród 1144, ponad 31 milionów dolarów zarobionych na kortach. Trudno się dziwić oklaskującej go publiczności.
Ostatnie lata kariery Agassi musiał dzielić między tenis i rodzinę. W 2001 roku urodził mu się pierwszy syn, a trzy lata później córka. Żona, była tenisistka Steffi Graf, na niemal wszystkich jego meczach siedziała na trybunach. Jak się dało, to z dziećmi.
Mimo bijącego licznika lat, Amerykanin nadal z powodzeniem startował w zawodach. Dopiero w ostatnich miesiącach, gdy coraz rzadziej startował, wypadł poza czołową dwudziestkę rankingu ATP. Ostatni raz wygrał w sierpniu 2005 roku na twardych kortach w Los Angeles. W tym roku dwukrotnie doszedł do ćwierćfinału - ostatni raz ponownie w sierpniowym turnieju w Los Angeles. Tak zakończyła się niemal dwudziestoletnia kariera wielkiego tenisisty.