Kubica rozpoczął wyścig z dziewiątej pozycji. I już na starcie miał spore problemy. Wykonał ryzykowny manewr i prawie zderzył się z jednym z bolidów teamu Toro Rosso. Polak spadł aż na 17. pozycję. Ale pokazał, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Piął się w górę z okrążenia na okrążenie. Po 21. kółku był już w czołowej piątce!
Wtedy kierowca BMW zjechał do pitstopu. Jego mechanicy uznali, że tor jest już suchy i zmienili mu opony. To był kosztowny błąd. Bo Kubica po powrocie na tor nie był w stanie walczyć z rywalami. Ślizgał się i obracał nawet na prostej drodze. Po jednym okrążeniu męki znowu wrócił do boksu. Był wściekły. Ledwo wyhamował, a jednemu z mechaników przez przypadek przejechał po nodze. Stracił cenną minutę i szanse na wysokie miejsce.
Po powrocie na tor cudu nie było. Polak walczył jak lew, ale zdołał wyprzedzić tylko czterech kierowców. Ambitna jazda skończyła się zajęciem 13. miejsca. Oby w kolejnym wyścigu o Grand Prix Japonii o wyniku Kubicy zdecydowała jazda na torze, a nie błędy jego mechaników w boksie!