Co sądzi pan o korupcyjnej propozycji dla Jacka Bąka?
Dajcie spokój.

Dlaczego?
Dlatego, że to jakiś idiota zadzwonił.

Tak pan myśli?

Jestem o tym przekonany. Piłka jest pełna idiotów, świat jest pełen idiotów. Nie zwracam na tę sprawę uwagi. Przez 40 lat słyszałem pełno takich historii. Zawsze może tak być, że jakiś głupek albo pijaczek zadzwoni... Czym się przejmować? Gramy dalej...

Ale Bąk mówił o tym bardzo poważnie.
To jasne. Rozumiem, że mógł być trochę poruszony, ale dla mnie nie ma tematu.

Gdyby porównać środowy mecz do tego pierwszego pod pana wodzą, z Danią, to jak zmieniła się polska reperezentacja?
To ja powinienem spytać was, przecież znaliście tę drużynę wcześniej. Plan jest taki, żeby w każdym meczu grać lepiej, po to trenujemy. Zresztą niewiele się zmieniło, bo pracuję z tym zespołem... dopiero 23 dni. Potrzebujemy tego czasu znacznie więcej. Zmieniło się chociażby to, że na początku wszyscy byli spanikowani, a teraz patrzą na ten zespół inaczej.

Ale to wtedy powołano specjalną komisję parlamentarną do spraw reprezentacji, wezwano pana do Sejmu, a jeden z posłów zaprotestował przeciw pańskiej selekcji...

Nie interesuje mnie to i w ogóle się tym nie przejmuję. Jestem zawsze skoncentrowany na zespole, na piłkarzach. Nie słucham ludzi z boku: polityków czy byłych piłkarzy. Jak zespół przegrywa, wszyscy krytykują, podpowiadają, co zrobić, żeby było lepiej. Nic nowego. Dla mnie liczy się zespół i moje relacje z zawodnikami. To jest mój świat, tylko to mnie interesuje.

Plan jest taki, żeby z każdym meczem grać lepiej. Wszystko przebiega zgodnie z tym planem?
Przypominam, że w meczu z Belgią graliśmy bez pięciu podstawowych zawodników. Nie mogło wystąpić też kolejnych pięciu, którzy mieli ich zastąpić. Myślę, że w Brukseli nie mieliśmy prawa wymagać od tego zespołu niczego więcej.

Myśli pan, że po trzech wygranych meczach z rzędu pozycja polskiej drużyny w europejskim futbolu znacznie wzrosła?
Nie. Przecież wciąż niczego nie wygraliśmy. Na razie zwyciężyliśmy w kilku grach, to wszystko. Wygraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Mamy przed sobą jeszcze długą drogę. Spokojnie, musimy twardo stąpać po ziemi. Wygrane z Portugalią czy Belgią sprawią co najwyżej, że inni rywale będą teraz traktować nas bardziej poważnie. Oczywiście, że jesteśmy bardzo szczęśliwi z obecnej sytuacji, ale tak jak powiedziałem: niczego jeszcze nie wygraliśmy.

Bardzo chłodny punkt widzenia! W Polsce chyba nikt nie wyobraża sobie, że moglibyśmy nie wejść do EURO 2008.

To poważny błąd. Pozostałe drużyny też są dosyć mocne. Musimy podejść do sprawy bardziej realistycznie. Nie mamy żadnej gwarancji. Jest jeszcze 9 meczów i 27 punktów do zdobycia. Wszystko może się wydarzyć.

Jesteśmy w stanie zdobyć te 27 punktów?
Nie.

Dlaczego?

Bądźmy realistami, stąpajmy twardo po ziemi.

Jest coś u polskich piłkarzy, co pana zaskakuje?

Kiedy przyjechałem do waszego kraju, wszyscy byli bardzo negatywnie nastawieni do piłkarzy, do ich mentalności. Mogę was zapewnić, że nie ma nic złego w mentalności polskich zawodników. Po prostu trzeba było popracować nad ich wiarą we własne możliwości. Zapewniam pana, że z tymi chłopakami pracuje się znakomicie. Oczywiście, nie jest to łatwe. To 20 różnych osób, więc też 20 odmiennych osobowości.

W meczu z Belgią zagrało siedmiu zawodników z naszej ligi, chociaż nie jest ona zbyt mocna...
Czyżby? Ludzie, którzy myślą, że polska liga jest słaba, mylą się! Proszę popatrzeć na tę reprezentację ? jest tu naprawdę sporo utalentowanych graczy.