Czy zdobycie mistrzostwa jesieni z GKS BOT Bełchatów to najważniejsze tegoroczne wydarzenie w twoim życiu?

Ważne, ale nie najważniejsze. Na pierwszym miejscu jest ślub, a później powołanie do kadry.
W trakcie sezonu przechodziłeś kryzys. Przez blisko dwa miesiące nie mogłeś trafić do siatki...

Byłem zdołowany. Przecież sam zawsze podkreślam, że napastnika powinno rozliczać się ze strzelonych goli. Kilka razy spotkałem się z psychologiem, jeszcze bardziej przykładałem się do treningów. W końcu udało mi się przełamać.
Dwa lata temu nikt nie postawiłby pieniędzy, że będziesz najlepszym piłkarzem ekstraklasy i zdobywał gole w reprezentacji Polski...

Właśnie dwa lata temu, jeszcze kiedy byłem piłkarzem Wisły Płock, nastąpił przełom. Przede wszystkim przestałem hulać, a skoncentrowałem się na piłce nożnej. Zacząłem ćwiczyć indywidualnie i robię to do tej pory, czasami nawet dwa razy tygodniowo. Jadę na SMS Łódź, gdzie mój ojciec jest dyrektorem, biorę worek piłek i ćwiczę strzały.
Twoi najwierniejsi kibice to...

Rodzina i fani. Ale ci drudzy, tylko jak idzie dobrze. Tak to już jest w futbolu, że jak przychodzi kryzys to zostaje zawodnikowi tylko rodzina.
Jak jest z twoim wyjazdem do zagranicznego klubu?

Chyba z dziesięciu menedżerów działających na polskim rynku piłkarskim kręci się koło tego. Do pozostania w GKS namawiają mnie przede wszystkim koledzy z drużyny. Trener Orest Lenczyk, który jako pierwszy postawił na
mnie, i któremu tak wiele zawdzięczam, pozostawił decyzję mnie.
A żona Joanna?

Też zostawia decyzję mnie. Wie, ze moim marzeniem jest nie tylko zarabiać pieniądze w wielkim klubie, ale także, aby w nim regularnie grać.
Jest gotowa na życie za granicą?

O tak. I jak ja trzyma kciuki, aby chciał mnie dobry klub, najlepiej z Hiszpanii albo Włoch. Oboje uwielbiamy te kraje.
Jeszcze niedawno o kolejności w ligowej tabeli decydowały układy. Czy zetknąłeś się z korupcją w polskim futbolu?
Nie raz, chociaż zawsze starałem się być z dala od takich spraw, jak zrzutki na sędziów, rywali, czy płacenie za granie. Dobrze, że wreszcie ktoś się za to wziął. Uważam, że gdyby było po staremu, to tabela ekstraklasy wyglądałaby teraz inaczej. GKS nie byłby pierwszy. Na dole tabeli też byłyby inne kluby. Więcej nic nie powiem.










Reklama