Szefowie PZPN prześcigają się w programowaniu i pilotowaniu karier swych dzieci. Córka Eugeniusza Kolatora, Joanna, została niedawno współzałożycielem fundacji przy warszawskiej AWF na rzecz piłkarskiej młodzieży. Pomogli jej w tym: były wiceprezes PZPN Henryk Apostel i zaufany "Misia" Listkiewicza - Grzegorz Kulikowski (były szef futbolu kobiecego w PZPN). A sam "Misio" wpadł na pomysł, by jego starszy syn Tomasz jak najszybciej został pierwszoligowym arbitrem. W tym sezonie Tomasz Listkiewicz prowadzi mecze już w IV lidze, choć cztery lata temu dopiero zaczynał gwizdać w B-klasie.

"Początkowo młody Listkiewicz jeździł na linię z głównymi: Arturem Radziszewskim i Marcinem Borskim. Radziszewski za to, że zabierał Listkiewicza juniora na mecze III ligi, szybko awansował do II ligi, a Borski to jeden z pupilów prezesa PZPN" - mówi "Faktowi" były sędzia Tomasz Wytrykowski.

W poprzednim sezonie Listkiewicz junior jak burza przeszedł przez V ligę. Sędziował 9 spotkań (jesienią 4, wiosną 5). W rundzie jesiennej oceniali go m.in. Jerzy Figas z Radomia (8,3 za mecz Zwolenianka - Broń Radom) i Ireneusz Strankowski (ocena 8,4). Obaj są bliskimi znajomymi Michała Listkiewicza. W pięciu spotkaniach wiosennych syn "Misia" trzykrotnie dostał 8,3. I z przeciętną oceną 8,211 wygrał ranking!

"Bo w ciemno mógł liczyć na ocenę od 0,3 do 0,4 punktu wyższą niż inni. A jego najgroźniejszym rywalom do awansu celowo obniżano noty. Na przykład Paweł Lewandowski przed jednym z meczów dowiedział się, że dostanie tylko 7,5! Głośno protestował, więc pokazowo go utrącono. Natomiast Listkiewicz był promowany na siłę, choć w kilku meczach popełniał szkolne błędy, doprowadzając do awantur na boisku i ławkach rezerwowych!" - podsumowuje Wytrykowski, który przestał być arbitrem, bo brzydził się przekrętami w mazowieckiej organizacji sędziowskiej.

Dziś Tomasz Listkiewicz, wraz ze swym ulubionym liniowym Maciejem Rumniakiem (synem szefa obsady sędziów mazowieckiego związku), walczy o awans do III ligi. Niedawno sędziował mecz Dolcan Ząbki - Mazur Karczew i wywołał awanturę. Ale to przecież nie może zakłócić mu kariery, starannie zaplanowanej przez ojca.







Reklama