"Wasza drużyna wyglądała, jakby grała ze sobą po raz pierwszy. Piłkarze nie stanowili zespołu, nie rozumieli się na boisku. Brakowało asekuracji" - wylicza błędy wicemistrzów Polski Beenhakker.

Leo jeszcze przez godzinę po meczu rozmawiał z szefami ekipy z Rotterdamu. "W klubie była wielka euforia. Oni nie liczyli, że awansują do następnej fazy Pucharu UEFA. Długo będą świętować. A Wisła jest sama sobie winna. Za nerwowo grała w defensywie, obrońcy popełniali błędy, wielokrotnie źle się ustawiali, przez co gospodarze mieli wiele miejsca. I skrupulatnie to wykorzystywali. W przeciwieństwie do Wisły, której atak był bardzo nieskuteczny" - ocenia były szkoleniowiec Feyenoordu.

Holender nie chce oceniać poszczególnych piłkarzy Wisły, ale przyznał, że największe wrażenie zrobił na nim Jakub Błaszczykowski. "Każdy
widzi i zdaje sobie sprawę, że to znakomity piłkarz" - mówi szkoleniowiec. Beenhakker Święta Bożego Narodzenia spędzi w Holandii. Na początku nowego roku przyjedzie do Polski. Zapowiada, że do 14 stycznia roześle powołania na lutowe mecze z Andorą i Słowacją.




Reklama