Tuż po dekoracji najlepszych skoczków Austriak wsiadł do samochodu swojego wujka, znakomitego do niedawna saneczkarza Markusa Procka, i odjechał do domu. "Wracam do Stams. We wtorek muszę zameldować się w szkole" - wyjaśniał Schlierenzauer.

Jednak jak się okazało, młody skoczek w nagrodę za swój świetny występ dostał w prezencie jeszcze jeden dzień wolny. W efekcie w szkole pojawi się dopiero w środę. Tam będą na niego czekali koledzy i koleżanki, którzy przez kilka ostatnich dni trzymali kciuki za Gregora.

"Pierwsze gratulacje od nich już odebrałem. Po wczorajszym konkursie bardzo długo sprawdzałem swój telefon komórkowy, który cały dzień był wyłączony i został zapchany SMS-ami" - opowiada Austriak.