Wiele osób wierzy w pana zwycięstwo w Zakopanem.
Ja nie czuję się faworytem, ale bez walki się nie poddam. Problem w tym, że w tym sezonie nie skakałem w Zakopanem ani razu. Zresztą tej zimy nigdzie nie ma warunków, by ulepszać skoki między konkursami. Marzę o tym, by stanąć na podium.

Tutejsza skocznia jest jedną z pana ulubionych?

Jest wyjątkowa, bo stoi na polskiej ziemi. Jej ogromną zaletą jest publiczność. Gdy człowiek spojrzy z góry, co dzieje się na trybunach, aż się w nim wszystko podnosi. Nigdzie indziej nie oddałem tylu skoków co na Wielkiej Krokwi. Nawet, jeśli nie jestem w formie, mogę tu liczyć na dobry wynik. Ale ona wcale nie jest łatwa. Wręcz przeciwnie, to wymagający obiekt. Mówimy o takich: bdquo;Za darmo tu nie skoczysz”. Jeśli nie trafisz z odbiciem w próg, nie polecisz dalej niż 120 m. Walczyć o zwycięstwo da się tylko przy dobrym skoku.

Stać pana na to?

To moja skocznia, więc jestem dobrze nastawiony. Mam nadzieję, że wysiłek mój i kibiców nie pójdą na marne. Bozia pomoże to i warunki będą dobre.

Górale są ekspertami od prognoz. Pogoda, a szczególnie wiatr, nie storpeduje konkursów?
W kolanach, ani w plecach mnie nie łupie, więc może być dobrze. Ale teraz maści na bóle potrafią sprawiać cuda. Więc i górale nie wiedzą już co przepowiadać.

Miał pan jakieś problemy z dojechaniem do Zakopanego przez wiatr?
Jechałem z Łukaszem Kruczkiem i nic przykrego nas nie spotkało. Żona dojechała później, wybrała trasę przez Babią Górę i opowiadała, że rzucało autem.

Podobno wystartuje pan na specjalnych nartach?

Mój sponsor zamontował z boku takie specjalne skrzydełka, które w powietrzu zaczną machać i wyląduję na trybunach. A poważnie, to każde narty jakie dostaję z fabryki są specjalne. Są tak dobrane, by mi nie przeszkadzały.

Co czuje pan przed tymi szczególnymi zawodami?
Jadąc do Zakopanego zawsze staram się być spokojny. Ale tuż przed wyjściem na skocznię już nie da się nie myśleć o emocjach. Nie ma na to siły. Trzepie mnie tak, że muszę starać się ze wszystkich sił.