Który mecz był dla Pana trudniejszy: z Niemcami, czy Islandią?

Islandia była trudniejsza. Cały czas musieliśmy gonić wynik. A od Niemców byliśmy lepsi, tylko sędziowie nie pozwolili nam za bardzo odskoczyć.

Dlaczego tak fatalnie zagraliście z Francją?

Każdy zespół ma w turnieju słabszy dzień. Na nas padło w tamtym meczu. Popełniliśmy aż 24 błędy, więc nie mieliśmy prawa wygrać. Dla porównania, z Islandią takich błędów było siedem.

W końcówce meczu z Niemcami dostał Pan dwie minuty kary. To rzadkość w przypadku bramkarza.

Poziom adrenaliny przekroczył u mnie wtedy 100 procent. Nie wytrzymałem kiedy piłka trafiła rywala w nogę, a sędziowie nie zareagowali. No to ja zareagowałem i trochę zbyt obcesowo wyjaśniłem sędziemu swoje racje.

Jest Pan zadowolony ze swojej gry w tych mistrzostwach?
Nie czuję bym był w jakiejś wyjątkowej formie. Po prostu po dwóch latach pracy zaczęła działać obrona. Jeszcze trzy lata temu nie mieliśmy żadnych zasad i bramkarz biegał po całej bramce. Teraz mamy system, obrona mi pomaga. Ja jestem z chłopaków bardzo zadowolony. Czasem jak podniosą ręce, to jakby mur przede mną wyrastał. To dodaje mi pewności.

Skąd w waszym zespole tyle wiary w sukces?
Efekty zaczyna przynosić praca z Bogdanem Wentą. Ale najważniejsze jest to, że my już nie będziemy grać gorzej. Nawet nowi zawodnicy szybko przyswajają sobie system gry i zarażają optymizmem.

Na co stać polską drużynę?
Do tej pory dawało efekty myślenie tylko o najbliższym meczu. Nie było i nie ma sensu wybiegać zbytnio w przyszłość. Uważam, że z Tunezją powinniśmy wygrać, chociaż walka będzie straszna. To są mistrzostwa świata i każdy walczy choćby o jedno zwycięstwo. Dopiero po meczu z Tunezją pomyślimy o Słowenii, którą uważam zresztą za silniejszy zespół.

Ćwierćfinały będą rozgrywane w Hamburgu i Kolonii. Gdzie wolałby Pan zagrać?

Drużyna, która wyjdzie z naszej grupy z pierwszego miejsca zagra w Kolonii. Więc wolałbym zagrać tam.