Za kradzieżą prawdopodobnie stoi komitet mieszkańców Vancouver, który nie chce igrzysk w swoim mieście. To już jednak postanowione, a takie akty desperacji na niewiele się zdadzą. "Przykre jest, że ktoś wyraża swoje frustracje w ten sposób, bo uderza w dobre imię i wieloletnią historię olimpiad" - ubolewa prezes komitetu organizacyjnego igrzysk w Vancouver, Michael Chambers.

Organizatorzy nie obawiają się, że taki incydent zaszkodzi reputacji miasta. Jak mówią, jest to głos mniejszości, a większość mieszkańców popiera projekt organizacji igrzysk.