Doszedł już pan do siebie po horrorze w Valladolid?
Walka rzeczywiście była straszna. Zabijaliśmy się na tym parkiecie. Graliśmy nie tylko przeciwko rywalom, ale i żywiołowej publiczności, a przede wszystkim stronniczym sędziom. Uratował nas bramkarz Dan Beutler, który na dwie sekundy przed końcem obronił rzut karny. Gdyby padł gol, w finale byliby Hiszpanie.

Jest pan zadowolony ze swojej gry w tym meczu?
Niespecjalnie. Grałem przeciętnie jak większość kolegów. Parę razy mnie przyblokowali. Wygraliśmy ten mecz obroną, bo w ataku nic ciekawego nie pokazaliśmy.

We wtorek w Warszawie zaczęło się zgrupowanie kadry. W mediach pojawiła się informacja, że nie chciał pan przyjechać, narzekając na zmęczenie.
Jestem zmęczony, ale to jakaś bzdura, że nie chciałem przyjechać. Na zgrupowania kadry zawsze jeżdżę z ochotą. Od dawna nie mogłem się doczekać spotkania z chłopakami. Teraz mam przewlekłe zapalenie stawu kolanowego i nie wiem, czy wezmę udział w treningach i meczach. W klubie nie chcieli mnie puścić, mówiąc, żebym się leczył na miejscu. Ale ja postawiłem sprawę jasno: chcę grać w reprezentacji.

We Francji zagracie m.in. z gospodarzami. Potraktujecie to jako rewanż za porażkę w mistrzostwach świata?
Wiadomo, że zawsze się gra, żeby wygrać, ale nie oszukujmy się. To tylko turniej towarzyski i nikt się nie będzie zabijał o zwycięstwo.

Jest pan niezadowolony, że święta spędzi poza domem?
Zachwycony nie jestem. Takie turnieje powinno się organizować w jakimś innym terminie. Czyżby Francuzi nie obchodzi świąt wielkanocnych?

Na zgrupowaniu spotka się pan z bratem, który z HSV Hamburg też awansował do finału, tyle że Pucharu Zdobywców Pucharów.
Jestem przekonany, że Krzysiek wywalczy ten puchar. Hamburg jest o klasę lepszy od Hiszpanów z Leon. Podobnie zresztą jak zdominowany przez Polaków Magdeburg, który w Pucharze EHF zagra z Hiszpanami, nawet nie pamiętam nazwy tego klubu...

To BAI Aragon, szósty zespół tamtejszej ligi.
No właśnie. Grzesiek Tkaczyk i spółka ograją ich w cuglach. Jeśli i nam się uda wygrać Ligę Mistrzów, to Polacy zdobędą trzy najważniejsze europejskie puchary. Pięknie by było!

Kilkanaście dni temu na ulicach Ostrowa Wielkopolskiego zawisły wielkie billboardy ze zdjęciami braci Lijewskich. Miasto chce się promować za waszym pośrednictwem.
Początkowo myślałem, że ten pomysł to jakiś żart i że tydzień po mistrzostwach wszyscy o tym zapomną. Ale okazało się, że to prawda. Nastąpiło uroczyste odsłonięcie plansz z naszym zdjęciem. Nie mogliśmy wprawdzie przyjechać, ale zrobiono telekonferencję ze mną i Krzyśkiem, rozmawialiśmy z prezydentem Ostrowa.Bardzo się z tego cieszę i jestem dumny, że mogę jakoś pomóc mojemu miastu. To wielki zaszczyt dla mnie i Krzyśka oraz powód do dumy dla naszych rodziców.

Dostajecie za to jakieś pieniądze?
Oczywiście nic za to nie chcieliśmy. Ale wiem, że należy nam się coś z urzędu. To będzie chyba około 8 tys. zł i postanowiliśmy z Krzysiem, że przeznaczymy te pieniądze na Uczniowski Klub Sportowy Sparta Ostrów, w którym szkoleniowcem jest nasz tata. Dobrze wiemy, z jakimi problemami borykają się takie kluby.
























Reklama