"Już wcześniej sygnalizowałem, że potrzebne są zmiany. Gdy zaczynałem pracę z kadrą, reprezentacja Polski na mistrzostwa Europy i świata liczyła kilka osób. Z roku na rok było coraz lepiej pod względem wyników, a kadra rozrastała się do niespotykanych wcześniej rozmiarów. Przez to pękła więź, która łączyła reprezentację. Zaczęły się drobne pęknięcia, które spowodowały, że w końcu coś się zwaliło" - tłumaczy Słomiński w rozmowie ze "Sportem".
"Kadrę trzeba mocno podzielić" - dodaje szkoleniowiec. "Gwiazdom, zawodnikom, którzy dają nadzieje na olimpijskie medale, trzeba stworzyć najlepsze warunki do treningów, a pozostali niech pracują w klubach" - apeluje trener.
W grupie Pawła Słomińskiego byłoby miejsce dla Otylii Jędrzejczak i Sławomira Kuczki. Przemysław Stańczyk i Mateusz Sawrymowicz zostaną u Mirosława Drozda. Najbliższe dni będą niezwykle ważne dla polskiego pływania, które krajowy szczyt będzie miało od 12 do 15 kwietnia podczas mistrzostw Polski w Dębicy.
"Nie mam zamiaru chować głowy w piasek, ale też nie mam zamiaru brać na swoje barki całej odpowiedzialności za to, co się nie udało w Melbourne" - mówi Paweł Słomiński. Trener polskich pływaków był przez ostatnie lata systematycznie chwalony. Po australijskich mistrzostwach świata spadła jednak na niego fala krytyki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama