Ostatnio najlepsza polska pływaczka przechodziła bardzo trudny okres. Bardzo przeżywała długą rehabilitację oraz proces w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci swojego brata Szymona, który zginął w wypadku samochodowym. Do tego dochodził stres przed mistrzostwami świata w Australii, gdzie Otylia miała bronić tytułu mistrzyni w pływaniu motylkiem na dystansie 200 metrów.

Reklama

Teraz czekają ją święta, czyli kolejny okres obżarstwa i leniuchowania. Na szczęście Oti zorientowała się, że ta metoda poprawiania sobie nastroju jej nie służy. Przygotowując się do igrzysk olimpijskich w Pekinie, nie popełni błędu z tegorocznych mistrzostw świata. Podczas tej imprezy ważyła aż 6 kilogramów za dużo, dlatego też miała gorsze wyniki.

Otylia w Australii narzekała na zbyt ciasny kostium. Ale producent twierdzi, że kostium był szyty na miarę, tylko potem pływaczka przytyła i dla tego się w niego nie mieściła - donosi "Fakt".

Być może nie tylko kombinezon zrobił się za ciasny, bo po powrocie do Polski Jędrzejczak wybrała się na zakupy, a szczególną uwagę zwracała na nowe ubrania. Oby wymiana garderoby nie była potrzebna. Wierzymy, że podrażniona stratą tytułu najlepszej delfinistki świata zawodniczka już umówiła się z dietetykiem.

Reklama

A w razie kryzysu może poprosić o pomoc innego wspaniałego polskiego sportowca Adama Małysza. Czterokrotny mistrz świata i zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w skokach narciarskich też musi pilnować wagi. Zdradził, że przed świętami specjalnie kilka dni pości, by potem móc objeść się do woli smakołykami.