Najlepsza tenisistka świata i pierwsza rakieta Ukrainy nigdy przedtem nie spotkały się na korcie. Biorąc pod uwagę tenisowy dorobek, dzieli je przepaść. Henin występowała w kilkudziesięciu finałach (w zeszłym roku we wszystkich wielkoszlemowych). Jest trzykrotna mistrzynią Roland Garros. W swojej kolekcji ma trofea z Australian Open i US Open. W Warszawie też już raz wygrała, w 2005 roku.
Bondarenko w całej karierze wygrała jeden turniej - przed rokiem w Luksemburgu. Średnia z trzech sióstr-tenisistek (oprócz niej jest jeszcze Waleria i Kateryna) gra zawodowo od 7 lat. Jej obecność w Warszawie odnotowano, kiedy przekreśliła nadzieje na turniejowy sukces najlepszej Polki, Agnieszki Radwańskiej. Zwycięstwo Ukrainki w drugiej rundzie było tym bardziej zaskakujące, że pierwszego seta przegrała do zera. "To dlatego, że bardzo chciałam wygrać i bardzo się denerwowałam" - mówiła Bondarenko.
W kolejnych meczach denerwowała się coraz mniej i coraz lepiej grała. Jej ćwierćfinałowa przeciwniczka Julia Wakulenko skreczowała, ale Alona wygrywała już wtedy w drugim secie. O tym, co naprawdę potrafi można się było przekonać dopiero w sobotnim półfinale, w którym wygrała z faworyzowaną Swietłaną Kuzniecową 6:2, 7:6.
O wyniku tego spotkania tylko w części zadecydował fakt, że Rosjanka popełniała błąd za błędem. "Grałam dziś przede wszystkim przeciwko sobie" - przyznała pokonana Kuzniecowa. "A pierwsza zasada w tenisie mówi, że walczy się z tym, kto stoi po drugiej stronie siatki. Normalnie, nawet po przegranym pierwszym secie udaje mi się odwrócić bieg meczu. Tak stało się w ekscytującym ćwierćfinale z Venus Williams. Ale nie powiodło się w meczu z Ukrainką. Jestem rozczarowana" - mówiła Kuzniecowa, która po raz pierwszy od czterech lat nie awansowała do finału J&S Cup.
"Nie zrobiłam nic, żeby udowodnić, że zasługuję na finał. Zabrakło mi motywacji i nie grałam na sto procent" - dodała tenisistka. Kuzniecowa (5. w WTA) to najwyżej notowana tenisistka pokonana przez Alonę Bondarenko. Nawet kiedy w październiku zeszłego roku wywalczyła tytuł w Luksemburgu, po drodze wyeliminowała Franceskę Schiavone (wówczas 14. na świecie). W tym samym turnieju Radwańska wygrała z Venus Williams i Jeleną Dementiewą.
Pytana o przewidywania dotyczące spotkania z Henin, Alona nie była pesymistką. "Wszystko okaże się na korcie" - mówiła tajemniczo. Kiedy dziennikarze natarczywie dopytywali się o, to jak spędzie wieczór przed najważniejszym meczem w karierze, odpowiedziała krótko: "Zrobię to, co przed innymi meczami. Zjem kolacje, poczytam książkę. Mam już 23 lata. Więc pewnie nie położę się spać przed 22".
Justine Henin, która w drodze do finału pokonała Jelenę Janković (jak zwykle po wyrównanym, trzy setowym meczu) zapowiedziała, że nie powtórzy błędu Kuzniecowej i nie zlekceważy rywalki. "Nie znam Alony Bondarenko, ale nie jest ważne, czy gram z pierwszą, czy 20. zawodniczką na świecie. Każdą traktuję tak samo poważnie" - mówiła Belgijka.
Dzięki awansowi do finału turnieju J&S Cup Alona Bondarenko wróci na najwyższe w karierze 29. miejsce w rankingu WTA.