"Czuję się dobrze i nic mi nie dolega, a to już pierwszy krok do sukcesu. Teraz na śniadanie pięć gotowanych jajek i powinno być nieźle. Chociaż w sporcie jest różnie i wszystko może się wydarzyć, wierzę, że jestem przygotowana na dobry rezultat" - oceniała jeszcze przed rozpoczęciem finałowego konkursu mistrzyni świata z zeszłego roku z Berlina.

Reklama

Konkurs Polka zaczęła od odległości 73,05 m i drugiego miejsca. Prowadzenie w pierwszej serii objęła Rosjanka Tatiana Łysenko, która rzuciła młotem na odległość 74,63 m.

W drugiej serii Polka poprawiła się - 73,34 m dało jej trzecie miejsce, bo na prowadzenie wskoczyła Niemka Betty Heidler rezultatem 75,92 m. W trzeciej kolejce spaliła Heidler i Włodarczyk - tyle że Polka zrobiła to specjalnie. Wyszła z koła, bo jej rzut był zupełnie nieudany.

Czwarta kolejka i bez zmian w czołowej trójce. Włodarczyk nie poprawiła wyniku, podczas gdy Łysenko postraszyła Heidler rezultatem 75,65. Niemka z kolei po rzucie na ponad 73 metry wywalczyła u sędziów prawo powtórki... i rzuciła słabiej - poniżej 73 metrów.

W piątej serii wynik poprawiła Heidler, która rzuciła 76,38. W klasyfikacji nie zmieniło się nic - ani Włodrczyk, ani Łysenko nie poprawiły swych najlepszych rezultatów.

Szósta i ostatnia seria to przypieczętowanie podziału medali: złoto dla Heidler, srebro dla Łysenko i brąz dla Włodarczyk.