Prawdziwi kibice przyszli na jeden z hitów hokejowych rozgrywek między Unią Oświęcim a GKS Tychy. Niestety, w czasie zawodów kilkunastu chuliganów rozpętało piekło na trybunach. Ochrona nie mogła sobie poradzić z szalikowcami i, bezmyślnie, rozpyliła gaz - pisze "Przegląd Sportowy". Przerażeni ludzie nie mogli uciec z sali, bo wyjścia były zabarykadowane. "Wyjście ewakuacyjne było zamknięte. Nie było jak wynieść pani, która zemdlała" -opisuje "Przeglądowi Sportowemu" jeden z widzów.
Meczu nie dało się ukończyć - zawodnicy i sędziowie nie byli w stanie utrzymać się na łyżwach. Sportowcy, jak i kibice płakali i kasłali, a wentylacja nie dawała sobie rady z oparami gazu. Dlatego zapadłą decyzja o przerwaniu spotkania. Wydarzeniami w hali zajmie się policja, która ni tylko dopadnie chuliganów, ale sprawdzi, czy ochroniarze nie naruszyli prawa.