W COS w Cetniewie na zgrupowaniu trenowało od poniedziałku 20. polskich zawodników, z których szansę gry przeciwko Austrii dostało 17. Trener Bogdan Wenta wysłał na trybuny dwóch bramkarzy Adama Malchera (Zagłębie Lubin) i Rafała Stacherę (SPR Chrobry Głogów), natomiast całe spotkanie z ławki rezerwowych obejrzał Kamil Syprzak (Wisła Płock).
Początek meczu był w wykonaniu polskiego zespołu fatalny. Biało-czerwoni przystąpili do konfrontacji z niżej notowanym rywalem wyraźnie zdekoncentrowani - gospodarze kiepsko spisywali się w obronie, natomiast w ataku razili niedokładnością, dzięki czemu Austriacy mieli okazję wyprowadzać, po przechwytach, szybkie kontry.
I właśnie po trzech takich akcjach z rzędu (dwie ostatnie wykończył Raul Santos) zrobiło się w 10. minucie 5:1 dla gości. Polacy nie powinni przegrywać tak wysoko, ale Tomasz Tłuczyński trafił z rzutu karnego w słupek, a następnie nie wykorzystał sytuacji sam na sam z dobrze broniącym Nikolą Marinoviciem.
Gospodarze wzięli się jednak za odrabiania strat i w 12. minucie przegrywali tylko 4:5. W tym momencie biało-czerwoni ponownie chyba uznali, że zwycięstwo przyjdzie samo, bo zaczęli powielać błędy z początku spotkania. W 20. minucie po kolejnym podaniu Grzegorza Tkaczyka w ręce rywali i rzucie Rolanda Schlingera zawodnicy Austrii wygrywali już 10:5.
W tym momencie trener Wenta zdecydował się wpuścić na boisko Karola Bieleckiego, który wyraźnie poderwał kolegów do walki. Reprezentant Rhein-Neckar Loewen zdobył pięć bramek (jego świetną serię przedzielił tylko trafieniem z rzutu karnego Bartłomiej Tomczak), dzięki czemu 70 sekund przed końcem pierwszej połowy był remis 11:11.
Kiedy wydawało się, że Polacy pójdą po przerwie za ciosem, skuteczność zatracił Bielecki, a inne ofensywne atuty ekipy gospodarzy również nie funkcjonowały jak należy. Tymczasem goście przejęli inicjatywę i w 35. minucie wygrywali 15:12, a w 40. 19:15.
Akcję biało-czerwonych zaczęły się zazębiać dopiero, gdy na parkiecie pojawił się Tomasz Rosiński, który przejął snajperską pałeczkę od Bieleckiego. Ten środkowy rozgrywający zdobył cztery bramki z rzędu, a kiedy trafili także bracia Michał i Bartosz Jureccy gospodarze w 51. minucie po raz pierwszy w drugiej połowie wyszli na prowadzenie 23:22.
W 56. minucie był jeszcze remis 26:26, ale w końcówce o sukcesie Polaków przesądził Michał Jurecki.
Gdyński turniej potrwa do niedzieli. W sobotę o godz. 17.30 Polacy zmierzą się z Białorusią, a w niedzielę o tej samej porze zagrają z Rosją.
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Karol Bielecki 5, Bartłomiej Tomczak 5, Michał Jurecki 5, Tomasz Rosiński 4, Bartosz Jurecki 2, Krzysztof Lijewski 2, Patryk Kuchczyński 2, Bartłomiej Jaszka 2, Zbigniew Kwiatkowski 1, Adam Wiśniewski 1, Mariusz Jurkiewicz, Mateusz Zaremba, Grzegorz Tkaczyk, Tomasz Tłuczyński, Robert Orzechowski.
Najwięcej bramek dla Austrii: Roland Schlinger 7 i Richard Woss 6.