Gdy miała 6 lat jej matka wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Do Polski przyjechała po 10 latach, na 12 miesięcy. Sylwia i jej trójka starszego rodzeństwa została z tatą, ale jego też straciła. Ojciec umarł gdy miała 15 lat. Niepełnoletnią jeszcze Sylwią zaopiekowały się starsze siostry.

Reklama

Florecistka miała żal do matki, że nie była na pogrzebie ojca. "Dzisiaj już jej nie oceniam. Każdy ma swoje życie i swoje decyzje. Widujemy się czasem, gdy jadę do USA na zawody. Zawsze jest wielka radość ze spotkania, ale też dystans, bo jesteśmy sobie obce" - mówi Gruchała w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów".