Odcinek specjalny z Nasca do Pisco w Peru miał 275 km w zasadzie cały czas po wydmach. Na 182. kilometrze Hołowczyc zanurkował w piachu na około 35 minut. W tym samym miejscu zakopał się również Hiszpan Nani Roma.
Znowu bardzo chcieliśmy coś pokazać i wygrać. Po piątkowych przygodach na wydmach startowaliśmy z odległej pozycji za ciężarówkami. Dogoniłem jedną z nich i chciałem wyprzedzić. Szlak był na jedno auto, a ciężarówki jadą w specyficzny sposób. Dojeżdżają do górki, tam stają na chwilę i dopiero zjeżdżają. I tak właśnie utkwiliśmy po raz pierwszy na około pięć minut - opowiadał na mecie olsztynianin.
Wiedzieliśmy już jednak, że ciężko będzie dogonić czołówkę. Pojechaliśmy dalej i w terenie, który był opisany w książce drogowej jako small dunes stanęliśmy na dobre. Samochód zarył dziobem w piach. Tam straciliśmy bardzo dużo. To dobre doświadczenie, bo wiem, że jeszcze nie czuję się pewnie na wydmach i muszę się nauczyć je czytać - wspomniał Hołowczyc.
Ostatni etap z Pisco do Limy charakteryzuje się łatwymi, niewielkimi wydmami i przyjemnymi ścieżkami. Odcinek specjalny ma zaledwie 29 kilometrów, a dojazdowy 254.