Te informacje muszę stopniowo dawkować. Na razie mogę podać, że moim narzeczonym jest pochodzący z Warszawy szermierz, ale nie florecista tylko szpadzista. Dzień przed Wigilią zaręczyliśmy się. Mieszkamy już razem, a w następnym roku zamierzamy się pobrać. Podobnie jak ja, narzeczony również jest żołnierzem. Ostatnio przenieśli nas z 3. Batalionu Zabezpieczenia Dowództwa Wojsk Lądowych w Warszawie do Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu - stwierdziła. Narzeczony dosłużył się stopnia starszego kaprala, podczas kiedy zawodniczka AZS AWF Warszawa jest starszym szeregowym. Jednak nie tylko z uwagi na wyższą rangę to przyszły mąż Sylwii nadaje ton ich związkowi. Jestem zwolenniczką tradycyjnego modelu rodziny. Finansowo i emocjonalnie jestem niezależna, niemniej wciąż chcę chodzić w spódnicy. Moim zdaniem nadmierna emancypacja kobiet i dążenie do całkowitej niezależności nie jest dobrym zjawiskiem - oceniła.

Reklama

31-letnia florecistka spędziła ze swoim narzeczonym Wigilię, ale jeszcze nie wie, gdzie wybiorą się na Sylwestra. "Decyzja może zapaść w ostatniej chwili. Najważniejsze, że spędzimy go razem, a miejsce noworocznej zabawy ma drugorzędne znaczenie - przyznała Gruchała. Czterokrotna uczestniczka igrzysk olimpijskich przeszła w zeszłym roku z Sietom AZS AWFiS Gdańsk do AZS AWF Warszawa. I także z tego względu zdecydowała się również zmienić miejsce zamieszkania.

Potrzebowałam stabilizacji. Do tej pory generalnie tułałam się i wynajmowałam mieszkania. Wreszcie znalazłam swoje miejsce na ziemi i to nie tylko u boku ukochanego mężczyzny. Zdecydowałam się jednak przenieść nie do Warszawy, tylko do pobliskiego Radzymina. Mieszkamy w komfortowych warunkach na osiedlu Jesionowy Szpaler blisko stolicy i z doskonałym do niej dojazdem, ale z dala od wielkomiejskiego zgiełku. Mamy połowę dwupoziomowego domku o powierzchni 85 metrów kwadratowych - zdradziła. Gruchała przekonuje, że w Radzyminie bez problemów sama może zadbać o przygotowanie kondycyjne. Z mieszkania mam bardzo blisko do lasu, w którym regularnie biegam. Większe wyzwanie stanowi dotarcie nad Zalew Zegrzyński, do którego mam 10 kilometrów. Tę trasę można jednak pokonać nie tylko biegiem, ale także, zwłaszcza kiedy jest ładna pogoda, rowerem - wyjaśniła.

W 2013 roku srebrna i brązowa medalistka igrzysk olimpijskich zamierza nie tylko wyjść za mąż, ale również obronić pracę licencjacką w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Studiuję na trzecim roku na kierunku wychowanie fizyczne. Moja praca będzie oczywiście związana z szermierką. Także z tego względu najbliższy sezon zamierzam potraktować ulgowo. Przed igrzyskami olimpijskimi postawiłam wszystko na jedną kartę. Skoncentrowałam się tylko na treningach i każdy detal poświęciłam startowi w Londynie. Efekt moich starań nie był najlepszy. Dlatego w 2013 roku planuję gros czasu poświęcić nauce i życiu rodzinnemu - zapewniła.

Reklama

Najlepsza polska florecistka w ramach praktyk studenckich miała już okazję przekonać się, jak wygląda praca nauczyciela wychowania fizycznego. Prowadziłam zajęcia najpierw w szkole podstawowej, a następnie w gimnazjum. Część uczniów uprawia co prawda floret, ale nie trenowaliśmy szermierki. To były normalne lekcje wychowania fizycznego, które odbywały się jednak nie tylko w sali gimnastycznej. Chodziliśmy także biegać po lesie. Wydaje mi się, że złapałam z uczniami dobry kontakt - podsumowała Sylwia Gruchała.