Stoimy w Las Palmas i oczekujemy na zmianę kierunku wiatru na bardziej wschodni. Między 17.00 a 18.00 wyjdę z portu i planuję wystartowanie - powiedział żeglarz.
Kapitan Roman Paszke dodał, że pierwsze dni rejsu to przede wszystkim próba oderwania się od brzegów Afryki. Chce to zrobić jak najszybciej między innymi ze względów bezpieczeństwa. Jak mówi, panuje tam bardzo duży ruch i w nocy często można napotkać tam nieoświetlone kutry rybackie. Do tego od strony Sahary Zachodniej wieje silny wiatr, który niesie duże ilości piasku i pyłu. Im bardziej oddalę się od Czarnego Lądu tym będzie lepiej - mówi IAR Paszke. Żeglarz na razie myślami jest tylko przy najbliższych dniach rejsu, ale oczywiście ma gotową strategię na całość. Jak mówi, ciężko może być na przykład przy przylądku Horn i przypomina, że rok temu właśnie tam dopadła go awaria jachtu, która zmusiła go do przerwania rejsu.
Kapitan Roman Paszke zapewnia, że jest w świetnej kondycji psychicznej i fizycznej. Wczorajszy dzień spędził z kolegą w wodzie czyszcząc część linii wodnej i podwodną jachtu. Pomimo, że w okolicy Wysp Kanaryjskich jest nadal ciepła woda to po długim czasie jaki spędziliśmy w wodzie zrobiło się dość chłodno. Stąd ten dobry humor - śmieje się kapitan.
Jeden z najlepszych żeglarzy globu wyrusza po raz kolejny w samotny rejs. Płynąc pod wiatr będzie żeglował dookoła świata. To już druga próba w ostatnim czasie. Podczas ostatniej pod koniec grudnia jego jacht Gemini 3 zderzył się z niezidentyfikowanym obiektem i uszkodził ster. Jacht po naprawie jest już gotowy do rejsu.