W tłumieniu zamieszek brały udział oddziały specjalne policji i pluton konny. Mecz został dokończony, choć mało brakowało, by sędzia przerwał spotkanie. Arbiter kilkakrotnie apelował do zwolenników Banika, aby wrócili na swe miejsca, ale dopiero policja, po blisko półgodzinnej bitwie, zaprowadziła porządek.

Reklama

Zajścia sprowokowali zwolennicy miejscowej drużyny, w większości polscy kibice. Około 300 osób przyjechało na mecz specjalnym pociągiem z Katowic. W pierwszej połowie wtargnęli na sektor zajmowany przez kibiców gości i doszło do bijatyki.

"Agresywnością wyróżniali się Polacy - powiedział agencji CTK rzecznik Banika, Igor Bruzl - Na trybunach zniszczyli siedziska, straty liczymy w dziesiątkach tysięcy koron." Według Bruzla, inicjatorami burd byli zwolennicy GKS Katowice. "Wyciągniemy z tego wnioski. Pierwszym krokiem jest wykluczenie GKS Katowice z halowego turnieju, który odbędzie się w grudniu w Ostrawie. Po przejrzeniu zapisu wideo z zajść podejmiemy dalsze działania" - dodał rzecznik Banika.

W tłumieniu zamieszek na stadionie wzięło udział ponad 200 policjantów. "Kibiców odprowadzimy na dworzec. Głównym naszym zadaniem jest utrzymanie porządku w mieście. Są bardzo agresywni. Będziemy się starali utrzymać zwolenników Sparty i Banika, zwłaszcza polskich kibiców, z dala od siebie" - zapowiedział Tomas Lansfeld z ostrawskiej policji.

Mecze Banika ze Spartą są od lat wydarzeniami "podwyższonego ryzyka" w czeskiej lidze piłkarskiej. Do Ostrawy przyjechało na mecz około 150 zwolenników Sparty z Pragi i co najmniej 300 szalikowców katowickiego GKS, którzy od lat sympatyzują z Banikiem.