Manchester, mimo braku dopingu, wygrał mecz 1:0. Kibiców nie pobudziła nawet bramka zdobyta w 25. minucie przez Carlosa Teveza. "To był najcichszy mecz, na którym zdarzyło mi się być" - narzekał trener.

Szkoleniowiec mistrzów Anglii liczy, że jego apel do fanów zmieni ich zaangażowanie w spotkania. "Potrzebujemy wsparcia kibiców i dobrej atmosfery na trybunach, aby grać jeszcze lepiej" - mówił Ferguson.

Reklama

Wobec krytyki Fergusona głos postanowili zabrać kibice, którzy za zaistniałą sytuację obwiniają - ich zdaniem - nadgorliwych porządkowych na Old Trafford. "Nasz boss nie rozumie, co to znaczy być kibicem w 2008 roku. Przydałoby mu się usiąść choć raz na trybunach" - mówi Colin Henrie, rzecznik Niezależnego Zrzeszenia Kibiców Manchesteru United.

"Nawet nie możemy wstać, by zrobić trochę hałasu. Jeżeli tylko próbujesz wstać, porządkowi wyrzucają cię ze stadionu i możesz stracić swój całosezonowy karnet. To jak państwo policyjne w futbolu: wstajesz, stewardzi wykręcają ci rękę i wyrzucają cię ze stadionu. Jakiej atmosfery oczekuje Ferguson w takiej sytuacji?" - pyta rzecznik kibiców.