"Włodarze PZPN zamiast pokornie posypać głowy popiołem i odejść z zajmowanych stanowisk, balują w najlepsze, kurczowo trzymają się stołków i obmyślają taktykę dożywotniego sprawowania swoich funkcji" - pisze bulwarówka.

Reklama

W minioną sobotę prominentni działacze PZPN stawiłli się w pubie "Symetria" w Karczewie na przyjęciu urodzinowym Eugeniusza Kolatora Nie mogło na nim zabraknąć najlepszego przyjaciela jubilata - Michała Listkiewicza. On przecież zawsze powtarzał, że Gienek to jego prawa ręka i ufa mu bezgranicznie. Zaufania tego nie podważyły nawet zarzuty narażenia związku na szkodę w wysokości 1,8 miliona złotych postawione przez wrocławską prokuraturę.

Szerokim uśmiechem witał jubilata jego kolega z Karczewa Wit Ż., bliski współpracownik osławionego "Fryzjera" i pierwszy członek zarządu związku zatrzymany przez policję i obciążony korupcyjnymi zarzutami. Był także jeden z najważniejszych rozmówców "Fryzjera" i jego pierwszy obrońca mecenas Eugeniusz Stanek - opisuje "Fakt".

Kolator w poprzedni czwartek na kilka dni odsunął od siebie konieczność wpłacenia 150 tysięcy złotych poręczenia majątkowego, miał więc za co ugościć swoich kolegów. Biesiadowano godnie, a zmęczony jubilat opuścił imprezę wspierany silnymi ramionami mecenasa Stanka i swojego syna Artura.