Co można robić z nudów podczas wielogodzinnej rozprawy? Okazuje się, że pomysłowość oskarżonych przed obliczem sądu jest równie wielka, jak podczas ustawiania meczów. Najbardziej przykrzy się arbitrowi Robertowi W. z Warszawy. Podczas jednej z rozpraw "Dziunia" smacznie sobie chrapał. Innym razem ten sam sędzia usiadł w ostatniej ławce, żeby nikt go nie zauważył, i ukradkiem czytał książkę!

Reklama

Z kolei były wiceprezes Arki Gdynia Grzegorz G. to smakosz. Słuchając nudnych sądowych wywodów, objada się krówkami. Najbardziej pracowity jest od niedawna obserwator Jerzy G. ze Szczecina. Ostatnio, niczym nieprzygotowany do klasówki uczeń, pracował nad ściągawką - oburza się bulwarówka. To tak na wszelki wypadek, żeby niechcący się nie przyznać do wszystkich swoich wybryków.

"Przyznaje się pan do zarzucanych czynów?" "Nie". "Czy będzie pan składał wyjaśnienia?" "Będę wyjaśniał, ale nie będę odpowiadał na pytania" - takie zapiski figurują na jego maleńkiej karteczce.

Podczas jednej z najbliższych rozpraw zostanie przepytany przez sędziego. A później pewnie znowu pójdzie spać, tak jak na początku procesu. Jak widać, piłkarscy oszuści nawet w obliczu sądu nie potrafią się zachować z godnością.