Coco nie opuszcza Małgosi nawet na zawodach. Nie płoszy go ani szczęk kling, ani okrzyki, w które obfitują turnieje florecistów. "Cierpliwie czeka, aż skończę walki. Tylko na chłopaków szczekał. Jest bardzo kochany. Nikomu go nie oddam. Gdy tylko mogę, wszędzie go ze sobą zabieram" - mówi reprezentantka Polski.

Reklama

Wojtkowiak nie zabierze jednak psa na igrzyska. Dlaczego? "Oni tam przecież jedzą psy!" - tłumaczy Wojtkowiak. "Niedawno nasz sponsor zorganizował spotkanie z gośćmi zagranicznymi. Byli na nim Chińczycy. Mistrzynie świata zeszły dla nich na dalszy plan, jak zobaczyli Coco. W ruch poszły kamery i aparaty fotograficzne. Byli nim zainteresowani aż za bardzo, dlatego w sierpniu zostawię pieska w Gdańsku" - dodaje z uśmiechem florecistka.