Prawnicy GKS w pocie czoła pracują nad tym, jak rozwiązać problem z kontraktem Oresta Lenczyka. Obecny szkoleniowiec bełchatowian ma tak skonstruowaną umowę (ważną do 30 czerwca 2009 roku), że jeśli zwolniony zostałby już dziś, GKS musiałby mu wypłacić całość należności. A nie jest tego mało. Trener, który zdobył z GKS historyczne wicemistrzostwo Polski, zarabia miesięcznie 60 tysięcy złotych brutto plus premie za zwycięstwa. Tych ostatnich na próżno jednak ostatnio szukać.
Zmienić miałby to nowy trener. Sternikom Bełchatowa zamarzył się Wójcik, być może dlatego, że słynie z motywacji, a piłkarzom, którzy na pewno potrafią dobrze grać, brakuje kogoś, kto wstrząsnąłby nimi w szatni - pisze "Fakt".
Sami zawodnicy nie są jednak zachwyceni takim pomysłem. Co prawda ostatnio ich motywacja mocno spadła, a dołuje ich ponoć sam trener Lenczyk, który całą winę za porażki zrzuca na nich, zapominając, że przy sukcesach większość zasług przypisywał sobie.
Nie ma wzajemnej nici porozumienia, nie ma tej euforii, która niosła Bełchatów w poprzednim sezonie. Nie ma też... napastników. Najlepszy strzelec bełchatowian Carlos Costly ma na swoim koncie cztery gole, a obrońcy: Dariusz Pietrasiak i Jacek Popek - po trzy. A przecież w czasach, gdy Łukasz Garguła podawał, a Radosław Matusiak zdobywał po jego zagraniach kolejne bramki, właśnie w ofensywie tkwiła siła GKS.
Dziś bełchatowianie nie grają o mistrzostwo Polski. Nie walczą nawet o europejskie puchary. Lenczyk już chyba sam stracił wiarę w swój zespół, ale takie spotkanie jak z Lechem musi wyzwolić emocje. Warto obejrzeć to spotkanie choćby z jednego powodu. To będzie starcie dwóch pomocników reprezentacji Polski: Rafała Murawskiego z Lecha ze wspomnianym Gargułą. Obaj walczą o miejsce w kadrze na EURO 2008 i każdy mecz jest dla nich bardzo ważny. Tym bardziej że na mistrzostwa Europy ma być powołany Roger Guerreiro. A to oznacza, że ktoś z dwójki Murawski - Garguła, może tam nie pojechać.