Przyzna pan, że końcówka ligi szkockiej ułożyła się dla Celtiku bardzo szczęśliwie.
Artur Boruc: Czy ja wiem? Po prostu Rangersi mieli pod koniec słabszy okres, a my już zdołaliśmy wygrzebać się z dołka. Ja nawet przez chwilę nie przestałem zresztą wierzyć w końcowy sukces.
Czwartkowy mecz z Dundee rozstrzygnie sprawę mistrzostwa Szkocji. Nastroje bojowe?
Jak zawsze. Zresztą wszystko może się rozstrzygnąć już dziś, jeśli Rangersi stracą punkty z St. Mirren.
W Dundee broni Łukasz Załuska. Pomoże?
Nie sądzę. Na pewno zrobi wszystko, by jak najlepiej zagrać w tym meczu. Chociaż jakiś tam podtekst oczywiście jest.
Nie będzie się pan długo cieszył z mistrzostwa.
Faktycznie, już dzień później - w piątek rano - lecę na zgrupowanie reprezentacji do Niemiec. Nie będę miał nawet jednego wolnego dnia, ale już dawno się z tym pogodziłem. Taki zawód sobie wybrałem, nie ma na co narzekać. A na świętowanie z Celtikiem jeszcze będzie czas.
Chyba, że zmieni pan klub. Może nam pan coś zdradzić o swojej przyszłości?
Na razie zostaję w Glasgow, o żadnym innym klubie nic mi nie wiadomo, więc nie ma czego zdradzać.
O Milanie też pan nie słyszał?
Nie, zupełnie nic.
A we włoskiej prasie aż wrze.
Nie będę płakał z tego powodu, że piszą o mnie w kontekście zainteresowania Milanu. Ale rozmawiać o tym nie chcę, bo nie uważam, żeby miało to sens.
Z Celtikiem mógłby pan powalczyć w Lidze Mistrzów, w Milanie byłby to tylko Puchar UEFA.
No i?
Brałby pan w ciemno takie rozwiązanie, czy się nad nim zastanawiał?
Długo nie musiałbym się zastanawiać (śmiech).
Do finału Pucharu UEFA dotarli Rangersi. Przyzna pan, że to średni poziom.
Daj Boże, żeby takie "średnie poziomy" dochodziły do finału. Zresztą powiedzmy sobie szczerze -- kto za jakiś czas będzie pamiętał, jak się prezentowali, czy jak grali. W historii zapisali się jako finaliści Pucharu UEFA, z tego będą rozliczani.
Skoro jesteśmy przy Rangersach -- znów głośno było o panu po derbach. "Tani kuglarz""Prowokator", "Pajac" - tak pisała o panu szkocka prasa.
Nawet nie chce mi się na ten temat wypowiadać. Albo nie. Proszę napisać, że olewam tych dziennikarzy.
Ostro...
Moim zdaniem te artykuły napisali ludzie sympatyzujący z Rangersami. Media w Szkocji są ogólnie przychylne naszym rywalom zza miedzy. Teraz, gdy przegrali finał Pucharu UEFA i daj Boże żeby przegrali ligę, ukazują się o nich artykuły pochwalne czy usprawiedliwiające ich. Jestem przekonany, że gdyby to samo stało się w przypadku Celtiku, prasa nie pozostawiłaby na nas suchej nitki. Dziennikarze chętnie wywaliliby pewnie trenera i połowę zawodników.
Ma Pan jednak także obrońców. Ostatnio menedżer Celtiku Gordon Strachan powiedział, że jest pan najlepszym bramkarzem na świecie.
Fajnie, że tak powiedział...
Nie cieszy to pana?
Oczywiście, że cieszy, ale ilu trenerów, tyle opinii.
Na pewno doceniają pana Niemcy. Zrobił pan na nich wrażenie podczas mundialu. Myśli pan już o rewanżu za tamtą porażkę? Okazja jest wyśmienita.
Moje myśli wciąż jeszcze zaprząta liga szkocka, bo naprawdę chcemy skończyć ten sezon mistrzostwem. Na myślenie o Niemcach przyjdzie czas na Euro.
Tymczasem wasi rywale już starają się was sprowokować. Przed mundialem mówili, że Polacy to złodzieje samochodów, teraz przekręcają słowa Beenhakkera.
Muszę powiedzieć, że przed mundialem naprawdę mnie wkurzyli. Nie ważne czy prowokacja jest mądra, czy głupia - ważne, że działa i wtedy trochę dałem się sprowokować. Zresztą każdego z nas zabolało to mniej lub bardziej. Zdaję sobie jednak sprawę, że musimy się na takie rzeczy uodpornić. Nie ma co brać do siebie takich historii. To wprowadza niepotrzebne zamieszanie.
Panu to chyba pomogło, bo zmobilizowany był Pan w meczu z Niemcami niesamowicie.
Nie łączyłbym tego. W chwili, gdy stanąłem w bramce podczas spotkania z Niemcami, nie zaprzątałem sobie głowy żadnymi prowokacjami.