Isia wyszła na kort tylko dzięki temu, że wcześniej do każdego posiłku brała środki przeciwbólowe. "Ręka boli mnie nawet wtedy, gdy myję zęby. Wyobrażacie sobie, co czuję, gdy zamiast szczoteczki trzymam rakietę?" - mówiła po meczu dziennikarzom.

Kort imienia Philippe'a Chatriera przypominał szpital dla weteranów wojennych. Gdy Polka i Serbka wychodziły z szatni, ich prawe ręce były dokładnie obandażowane. Krakowiance założono opatrunek od nadgarstka aż do łokcia, jej rywalce odrobinę mniejszy. Nasza zawodniczka miała także zabezpieczoną prawą nogę, bo ostatnio naciągnęła sobie mięśnie. Poza tym przy serwisie mocno doskwierała jej szyja.

Reklama

Radwańska mimo kłopotów była jednak bardzo dzielna. W drugim secie przegrywała 1:5, lecz obroniła trzy meczbole, wyrównała i przez chwilę nawet prowadziła. Niestety, w kluczowych momentach miała pecha. Janković dwa razy przewracała się na mączkę i... dwa razy szczęśliwie wygrywała wymiany.

"Moja przeciwniczka strasznie mi zaimponowała. Nie wiem, co by się stało, gdyby doszło do trzeciej partii" - chwaliła Isię tenisistka z Belgradu. Za czwartą rundę French Open Radwańska dostała 140 punktów do światowego rankingu oraz 66,2 tys. euro.

Reklama