Czekają nas trzy tygodnie piłkarskiej euforii. Szesnaście najlepszych europejskich drużyn bić się będzie między sobą o tytuł mistrza Starego Kontynentu.

Wzrok wszystkich Polaków jest skierowany na Klagenfurt. To w tym austriackim mieście w niedzielę o godz. 20.45 drużyna Leo Beenhakkera rozpocznie batalię z Niemcami. Dokonywaliśmy już w futbolu wielkich rzeczy. Ogrywaliśmy Brazylię, Argentynę, Anglię, Włochy, ale jedno nam się nigdy nie udało: pokonać Niemców. Może dokonamy tego właśnie w tę niedzielę?

Jak oglądać Euro 2008 z dziennkiem.pl?



Reklama

p

Wywiad z Jackiem Krzynówkiem

Odkąd San Marino strzeliło gola Anglii w 13. sekundzie meczu na Wembley, nie ma już w futbolu rzeczy niemożliwych. Podczas ostatnich treningów w austriackim Bad Waltersdorf uświadamiał to naszej reprezentacji Leo Beenhakker.

"Wiem, że dla was, Polaków, rywalizacja z Niemcami ma szczególne znacznie, ale ten mityczny, nigdy przez was niepokonany rywal to tylko 11 zawodników. Dokładnie takich jak wy. Nie twierdzę, że łatwo będzie ich pokonać, ale przypomnę, że w ostatnich dwóch finałach mistrzostw Europy oni nie wygrali ani jednego meczu" - mówił Beenhakker.

Holender przez ostatnie dni przygotowywał zespół mentalnie i wydaje się, że udało mu się wyzwolić w zawodnikach ten żywioł, który poniósł ich do zwycięstwa nad Portugalią półtora roku temu w eliminacjach. I jeszcze nigdy przed tak ważnym meczem polscy piłkarze nie byli tak spokojni.

"Czujemy się mocni" - deklarował lider zespołu Jacek Krzynówek. "Nie trzęsiemy się jak dwa lata temu na mundialu. Śpimy spokojnie. Niech Niemcy się boją. Nie wiem, jaki będzie wynik, ale zapewniam, że rywale będą mieli ciężką przeprawę" - wtórował mu Mariusz Lewandowski.

Tak stanowcze deklaracje z ust polskich zawodników wcześniej nie padały. Wydaje się również, że trener rozwiązał już ostatni problem ze składem. Zamiast kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego, który wyjechał z Austrii wczoraj rano, zagra Roger Guerreiro, którego wcześniej szykowano do roli superrezerwowego.

Beenhakker starał się odizolować swoich piłkarzy od prawdziwej wojny polsko-niemieckiej, która rozgorzała w mediach, i sugerował, że ani zawodnicy, ani kibice, ani dziennikarze nie powinni przywiązywać wagi do historycznych zaszłości. "To tylko futbol" - powtarzał jak mantrę.

Dla niego na pewno tak. Dla nas wszystkich spotkanie z Niemcami to jednak coś więcej niż zwykły mecz. Być może nie wygramy turnieju, ale zwycięstwo akurat z tym rywalem zostanie przyjęte w Polsce jak mistrzostwo Europy.











Reklama