"Za Ukraińcem przemawiają jego warunki fizyczne, siła uderzenia prawą ręką, w której siedzi prawdziwy grzmot. Ma 40 lat, ale nie jest wolnym, otłuszczonym zawodnikiem, przeciwnie - to 100-procentowy profesjonalista. Sercem będę za Tomkiem, z którym znam się od 20 lat, razem jeździliśmy na zgrupowania i turnieje kadry amatorów, później podpisywaliśmy zawodowy kontrakt u tego samego promotora - Panosa Eliadesa, by wreszcie związać się z jednym menedżerem - Donem Kingiem. Ale rozsądek mówi, że wygra Kliczko" - powiedział PAP Zegan.

Reklama

"Na punkty Adamek nie ma szans wygrać z Kliczką, bo nie sposób przez 12 rund przebijać się przez jego długie ramiona i zdobywać przewagę. Trzeba walczyć jak Mike Tyson - ryzykować i doskakiwać do przeciwnika, a potem wycofać się i znów nacierać. Tylko sprytem, wyprzedzaniem i nokautującym trafieniem można zwyciężyć" - dodał były zawodnik Gwardii Wrocław.

W 2003 roku Zegan przegrał w kontrowersyjnych okolicznościach potyczkę z Uzbekiem Arturem Grigorianem o pas czempiona WBO w wadze lekkiej. W 2010 otrzymał propozycję rywalizowania o mistrzostwo świata tej samej federacji, ale w kategorii junior lekkiej ze Szkotem Ricky Burnsem. Ostatecznie kandydaturę Polaka odrzuciła brytyjska telewizja. Później Zegan stoczył jeszcze jeden, przegrany pojedynek, po którym... został przyłapany na dopingu. To wydarzenie w praktyce zakończyło jego karierę pięściarską.

"Żałuję, że nie wezmę udziału w takiej gali, jaka zdarza się raz na sto lat. Z Tomkiem Adamkiem udało mi się tylko krótko porozmawiać, po poniedziałkowej konferencji prasowej. On jest teraz bardzo zajęty, każdy chce z nim zamienić choć słowo. Będę mu kibicował na trybunach, mimo że nie mam najlepszego okresu w życiu, moja mama jest ciężko chora" - przyznał Zegan.

Walka broniącego tytułu Kliczki z Adamkiem rozpocznie się w sobotę, 10 września ok. godz. 23.