Już wcześniej te przystanki były dość krótkie, ale teraz będą przypominały mgnienie oka. Od sprawności ekip technicznych zależała niekiedy kolejność kierowców na torze - każda sekunda była droga. Teraz mogą się liczyć nawet dziesiąte części sekund, dlatego teamy bardzo starannie przygotowywały się skróconych pit stopów. Stosowane podczas nich urządzenia na ogół wymieniono na możliwie najlżejsze. W Ferrari przeprowadzano podobno niekończące się testy z różnymi rodzajami śrub. Liderem przygotowań okazał się jednak zespół Red Bull.

Reklama

"Zawsze byliśmy szybcy, ale teraz mamy do całej rzeczy podejście naukowe" - mówi szef teamu Christian Horner cytowany przez angielski tabloid The Mirror. 18-osobowa ekipa odbyła intensywne treningi na obiektach używanych normalnie przez piłkarzy i rugbystow. "Ćwiczyli jak szaleni przez zimę. Wszyscy zrzucili wagę i stali się znacznie sprawniejsi. W sali gimnastycznej od listopada spędzali codziennie po cztery godziny".

Naukowy plan przynosi efekty, mechanicy Red Bulla zeszli ze zmianą wszystkich czterech kół do niewiarygodnego czasu - 1,8 sekudy.