Partner Roberta Kubicy nie krył swej radości po zakończonym wyścigu. I nie ma się co dziwić. Dojechał na metę na wysokim, czwartym miejscu, wyprzedzając sensacyjnie Brazylijczyka Felipe Massę z tramu Ferrari. "To fantastyczne doświadczenie. Moja pozycja na mecie to wspaniały i niespodziewany rezultat. Ale musimy twardo stąpać po ziemi i unikać błędów, które ciągle popełniamy” - powiedział zadowolony zawodnik.

"Robert miał sporego pecha. Uszkodził aerodynamikę w swoim samochodzie podczas zderzenia w pierwszym zakręcie i miał ogromne problemy z prowadzeniem bolidu" - powiedział z kolei szef BMW-Sauber Mario Theissen.

"Po tym, jak nasi kierowcy mieli kontakt w pierwszym zakręcie, wyścig Roberta był zrujnowany. Czasy jego okrążeń stawały się coraz gorsze, więc ściągnęliśmy go do boksu. Zmieniliśmy opony i wysłaliśmy go z powrotem na tor" - opowiadał na mecie dyrektor techniczny niemieckiej stajni, Willy Rampf.



Mechanicy BMW-Sauber zorientowali się dopiero po powrocie Polaka na tor, że jego bolid jest uszkodzony. "Zdaliśmy sobie sprawę, że przednie skrzydło Roberta było lekko uszkodzone, więc wezwaliśmy go z powrotem do pit-stopu i zmieniliśmy przednią część pojazdu" - przyznał Rampf.