Próbujący walczyć z przeciwnościami Kubica robił co mógł, ale z powodu usterek blokował koła, wypadał z zakrętów i jechał dużo wolniej, niż jest w stanie. Dysponujący najnowocześniejszym sprzętem inżynierowie wcale mu nie pomagali. Potrzebowali kilkudziesięciu okrążeń, by zorientować się, że Robert uszkodził przedni spoiler. Nie zareagowali też na milczące radio. Czyżby uznali, że Robert to milczek i nie ma im nic do przekazania? Brakowało tylko wybuchu silnika, który efektownie zakończyłby serię awarii nękających samochód Kubicy.

"Chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tym wyścigu" - powiedział "Faktowi" Polak, który na metę dojechał na 18., ostatnim miejscu. Co innego myśli zachwycony 4. pozycją Nicka Heidfelda szef BMW Sauber, Mario Theissen. "To był kolejny udany dla nas występ. Jesteśmy w gronie czołowych zespołów, a Robert miał po prostu pecha. Umocniliśmy się na trzeciej pozycji w rywalizacji konstruktorów i oczekujemy z nadzieją wyścigu w Bahrajnie" - powiedział. "Fakt" także liczy, że w najbliższy weekend Kubica wreszcie dostanie pełnowartościowy samochód.

Co zawiodło w bolidzie Kubicy?

Hamulce
Polak narzekał na działanie układu hamulcowego. "Głównym problemem okazał się brak stabilności podczas hamowania, płynne zatrzymanie samochodu było niemożliwe" - powiedział po wyścigu.

Komunikacja
Kubica nie mógł przekazywać mechanikom swoich uwag w trakcie wyścigu, bo w jego samochodzie zepsuło się radio. "Ponieważ nie mieliśmy kontaktu radiowego z Robertem, nie wiedzieliśmy, czego dotyczą jego problemy" - przyznał dyrektor techniczny BMW Sauber, Willy Rampf.

Przedni spojler
Kubica przez pół wyścigu jechał z niekompletnym przednim skrzydłem swojego bolidu. "Uszkodził tę część już na pierwszym zakręcie, przez co samochód ciężko się prowadziło" - stwierdził Mario Theissen, szef zespołu. Zniszczony spoiler został wymieniony dopiero po 27. okrążeniach.

Skrzynia biegów

Podobnie jak w pierwszym wyścigu sezonu, w samochodzie Kubicy szwankowała skrzynia biegów. W Australii nasz kierowca musiał z tego powodu wycofać się z rywalizacji. Tu udało mu się dojechać do mety, ale przekładnia nie pracowała tak, jak powinna.

Koła
Na początku wyścigu przebiłem oponę - wyliczał pechowe zdarzenia z Malezji Kubica. Kłopoty sprawiała też zmiana kół. Podczas pierwszego pit stopu, po zaledwie 12. okrążeniach, tylne koła trzeba było siłą wyszarpywać z osi, przez co postój w boksie trwał kilka sekund dłużej.

Ustawienia bolidu

Mimo testów, jakie przeprowadzono na torze Sepang nieco ponad tydzień przed wyścigiem, inżynierowie nie potrafili właściwie zestroić samochodu Polaka. Robert narzekał na złe wyważenie bolidu, który z powodu złego balansu był nadsterowny.