Jak pisze niemiecki dziennik "Bild", posiadanie przez Mercedesa 40% udziałów w McLarenie to wystarczający powód, by twierdzić, że to niemiecka stajnia. Nawet Hans-Joachim Stuck, ambasador konkurenta Mercedesa w F1 - BMW, twierdzi, że docierają do niego argumenty niemieckiej prasy.
"Serce <srebrnych strzał> jest w Niemczech" - powiedział Stuck, odnosząc się do logo umieszczonego na nosie bolidu McLarena. Aferę rozpętaną przez niemieckie media próbował załagodzić dopiero wiceprezydent Mercedes-Benz Motorsport, Norbert Haug. "Nie jest ważne, jaki hymn jest grany na podium, ponieważ McLaren jest międzynarodowym zespołem" - apelował.
Trzeba przyznać, że opinia Hauga jest jak najbardziej prawdziwa. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zaczerpnąć trochę historii. Założony przez Nowozelandczyka Bruce'a McLarena zespół trafił przed laty w ręce Anglika, a obecnie udziały w nim posiadają Mercedes (40%), firma Mumtalakat z Bahrajnu (30%) i Ron Dennis oraz Mansour Ojjeh (pozostałe 30%).
Po podwójnym zwycięstwie kierowców McLarena na malezyjskim torze Sepang nazwiska Fernando Alonso i Lewisa Hamiltona są na ustach wszystkich. Niemiecka prasa dość niespodziewanie rozpoczęła natomiast kampanię, mającą na celu przekonanie całego świata, że McLaren to... niemiecki team.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama