PRZEGLĄD SPORTOWY: Pana szef jeszcze we Włoszech zapewniał, że w ostatnich wyścigach sezonu będzie znacznie lepiej, a brytyjskie media nazwały pana czarnym koniem GP Singapuru. Jak się pan czuje w roli faworyta?
ROBERT KUBICA: Apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale na sytuację trzeba patrzeć realistycznie. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak nasz bolid będzie sobie radził na tym torze czy w kolejnych wyścigach. Mam nadzieję, że będzie tutaj dużo lepiej niż na Monzie.

Reklama

PS: Do Formuły 1 wraca Nick Heidfeld, z którym jeździł pan w jednej ekipie przez cztery lata. Jak go pan ocenia?To bardzo dobry kierowca. Przez wiele lat zawsze jeździł w jakimś zespole F1 i ten fakt mówi sam za siebie.

PS: Porozmawiajmy o plotkach, które ciągle powracają. Raikkonen w Renault - co pan na to?
Mnie takie wieści nie ruszają. Z nikim o tym nie rozmawiałem. Nasz zespół mógłby z niego mieć pożytek, ale z tego, co czytałem w internecie wydaje mi się, że sprawa została jasno postawiona przez team (w oficjalnych wywiadach szefowie mówili, że priorytetem jest ponowne zatrudnienie Witalija Pietrowa - przyp. red.). Jeśli Kimi postanowi wrócić, wszyscy przywitamy go z radością, ale ja na jego miejscu zostałbym w WRC.

PS: Kolejna wieść, powtarzana od wielu lat, że wkrótce będzie pan jeździł w Ferrari...
Z jakichś powodów takie plotki od czasu do czasu się ukazują. Albo trzeba zapełnić wolne miejsce w gazecie, albo pewne osoby bardzo by chciały, aby sytuacja tak się rozwinęła. Na dzisiaj nic mi jednak o tym nie wiadomo. Mam już kontrakt z Renault i jestem z niego zadowolony.

Reklama

>>> Porażka z Lechem może go kosztować posadę