Rok 2012 zaczął się dla Kubicy fatalnie. W zeszłym tygodniu w ogródku własnego domu poślizgnął się i złamał i tak już mocno sfatygowana po zeszłorocznym wypadku w rajdzie Ronde di Andora nogę. Po szczegółowych badaniach okazało się, że Polak musi przejść koleją operację. Ta odbyła się nie w szpitalu w Pietrasanta, gdzie po wypadku ratowano życie Kubicy, a w Montovie.
Ponoć kierowca zażyczył sobie by zajął się nim tam znajomy ortopeda. Media, przed którymi Kubica skrzętnie ukrywa się od niemal roku, stawały na głowie by ustalić miejsce jego pobytu. Utrudnieniem okazał się fakt, że Kubica zapisał się w szpitalu pod innym nazwiskiem.
Chodzi o kierowcę Formuły 1? Tutaj go nie ma - przekonywali pracownicy ośrodka w Montovie. W rejestracji pojawiło się bowiem fałszywe imię Marco i jakieś obcojęzyczne nazwisko - informuje "Fakt".
Lekarze i eksperci twierdzą, że złamana noga nie wydłuży ogólnej rehabilitacji kierowcy. Kubica wciąż potrzebuje czasu, by do pełni sprawności wróciła jego dłoń. Wczoraj miał potajemnie opuścić szpital i wrócić do domu w Pietrasanta.
Polak od czasu felernego wypadku wciąż się ukrywa. Nie wiadomo czemu nie chce udzielić żadnego wywiadu, ani pokazać się swoim fanom, którzy trzymają kciuki za jego szybki powrót na tory Formuły 1.