Włoski zespół twierdzi, że na zapisie wideo widać jak Vettel wyprzedza bolid ekipy Toro Rosso w momencie, gdy zapalone było żółte światło ostrzegawcze.
Gdyby sędziowie uznali, że Vettel naruszył przepisy, otrzymałby karę 20 sekund. To oznaczałoby przesunięcie pozycji Niemca na mecie z szóstej na ósmą. Mistrzem świata zostałby wtedy kierowca Ferrari Hiszpan Fernando Alonso.
Włoska agencja prasowa Ansa zwróciła uwagę na fakt, że list Ferrari do FIA zawierał prośbę o wyjaśnienie spornej sytuacji, a nie był odwołaniem.
Jednak źródła w FIA odpowiedziały natychmiast, że nie ma żadnej kwestii spornej - poinformowała Ansa.
FIA zapewniła, że wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami w sprawie funkcjonowania żółtego światła. Ponadto podkreślono, że przed jego zapaleniem pojawiła się zielona chorągiewka i to właśnie się liczy. Dlatego, jak wynika z cytowanych przez włoską agencję źródeł, Międzynarodowa Federacja Samochodowa uznała, że wyprzedzenie to było prawidłowe, toteż sędziowie nie zostali poinformowani o potencjalnym naruszeniu przepisów.
Czwartkowa włoska prasa pisze o "zagadce żółtego koloru". Dziennik "Corriere della Sera" ogłasza wręcz w tytule: "Prawdziwym mistrzem jest Alonso".
Ostatni wyścig sezonu - Grand Prix Brazylii na torze Interlagos w Sao Paulo rozpoczął się dla Vettela fatalnie. Po kolizji z Bruno Senną zawodnik ekipy Red Bull spadł na koniec stawki, ale potem systematycznie się poprawiał i ostatecznie zajął szóste miejsce, co przy drugiej pozycji jego najgroźniejszego rywala Fernando Alonso dało mu tytuł.
Gdyby sędziowie rozstrzygnęli ewentualny protest na korzyść Ferrari, w klasyfikacji generalnej Alonso wyprzedziłby Vettela zaledwie o jeden punkt.