Równo rok temu, na zakończenie Baja Poland, pożegnał się pan z kibicami ogłaszając zakończenie kariery. Teraz wraca pan do ścigania. Nie dotrzymał pan słowa...
Niedokładnie mnie słuchaliście (śmiech). Mówiłem, że kończę regularne ściganie. I tak się też stało. Przecież jak wystartuję w jednym czy dwóch rajdach w sezonie, to nie można tego określić regularnym ściganiem. Baja Poland jest dla mnie rajdem szczególnym. Wraz z kolegami przed laty po raz pierwszy go organizowałem i potem zabiegaliśmy, by stał się on częścią Pucharu Świata. To wyjątkowe miejsce, z którym jestem emocjonalnie związany i dlatego tu znowu wracam.

Reklama

Ale od czasu do czasu wspomina pan, że by się jeszcze pościgał tak na poważnie.
Tak to jest już ze mną, że ciągnie mnie do tego ścigania, adrenaliny, rywalizacji. Trudno mi bez tego żyć. Jednak, żeby się ścigać na poważnie, trzeba by zorganizować budżet na cały sezon. Ja takiego na tę chwilę nie mam. Ale nie mówię, że w przyszłości się tak nie zdarzy.

Powrót na Dakar jest możliwy?
Na Dakarze stałem na podium, ale nie na jego środku tylko z boku. Chciałbym jeszcze spróbować powalczyć o to środkowe miejsce. Baja Poland w ubiegłym roku, kiedy już mniej jeździłem, pokazał, że stać mnie na walkę z tymi najlepszymi i mogę ich pokonać. Jednak częściej myślę o tym, że FIA przymierza się do zastąpienia Pucharu Świata Cross Country mistrzostwami świata w rajdach terenowych. Puchar Świata już zdobyłem, ale mistrzem świata nie zostałem, więc to mnie bardziej kusi.

Na przyszłoroczny Dakar już za późno się szykować, ale na mistrzostwa świata czasu by wystarczyło.
Dla mnie tak, ale FIA raczej przymierza się do zmiany formuły cyklu dopiero od sezonu 2019. Wtedy mógłbym wystartować.

Tymczasem startuje pan za dwa dni w Baja Poland z niepokonanym w tym roku Nasserem Al-Attiyahem. Przed rokiem pana katarski przyjaciel był najszybszy także na podszczecińskich bezdrożach. Pokonanie go byłoby niespodzianką?
Rozmawialiśmy z Nasserem wiele razy na temat rajdów w Polsce i Katarze. On wygrał w przeszłości u mnie. Ja u niego też wygrywałem. Powtarzałem mu wielokrotnie, że cieszę się, że gości tutaj, ale to jest moja ziemia i nikt nie zna tego rajdu tak dobrze jak ja. Nasser się śmieje za każdym razem, że chce mnie przegonić na mojej ziemi. Kiedy wygrałem u niego w Katarze, powiedział, że też się nauczy rajdu u siebie. Oczywiście, że on jest faworytem, bo jedzie cały sezon. Ale jest jeszcze wicelider cyklu Kuba Przygoński, który jest świetnie rozjeżdżony, ma doskonałe auto Mini All4 Racing, też będzie dobrze czuł się na polskich trasach i trzeba go zaliczać do grona faworytów.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

To już dziewiąta edycja Baja Poland rozgrywanego w rejonie Szczecina, Drawska Pomorskiego i gminie Dobra. Po raz szósty rajd będzie rozgrywany w randze FIA Pucharu Świata Cross Country. W dotychczasowej historii Baja Poland pięć razy imprezę wygrywał Hołowczyc (w latach 2010, 2011, 2012, 2014 i 2015). W 2009 roku zwyciężył Węgier Balazs Szalay, w 2013 Aleksander Żełudow z Rosji, a przed rokiem Nasser Al-Attiyah z Kataru. Katarczyk wyprzedził wówczas na mecie Hołowczyca o 1.21 min oraz Marka Dąbrowskiego o 8.19 min.

W bieżącym sezonie Pucharu Świata w rajdach terenowych Katarczyk jest niepokonany. Wystartował w pięciu z ośmiu imprezach i wszystkie starty kończył jako zwycięzca (w Argentynie, Katarze, Kazachstanie, Hiszpanii i Węgrzech). Al-Attiyah zdobył 210 pkt w klasyfikacji generalnej i w rywalizacji PŚ wyprzedza Jakuba Przygońskiego, który ma na koncie 138 pkt. Polak zwyciężył w Baja Italia oraz zajął drugie miejsca w Katarze i Kazachstanie.

Rajd Baja Poland rozpocznie się w piątek 1 września, a zakończy w niedzielę 3 września. Kierowcy będą mieli do przejechania prawie 800 km. Będzie to dziewiąta eliminacja PŚ. Po nim zostaną do rozegrania jeszcze tylko dwie imprezy w cyklu: w Maroku i Portugalii (oba w październiku).