Zawody wygrał Katarczyk Nasser Al-Attiyah, do którego Przygoński stracił ponad 16 minut.
Rajd Maroka był dla pilotowanego przez Toma Colsoula polskiego kierowcy niemal formalnością. Jadący Mini Johnem Cooperem Przygoński wygrał cztery z dziewięciu wcześniejszych eliminacji Pucharu Świata FIA. By sięgnąć po trofeum, wystarczyło dojechać do mety nie oglądając się na konkurentów. Ostatecznie zajął drugie miejsce.
- Przez cały rajd utrzymywaliśmy wysokie tempo rywalizując z dakarową czołówką, więc drugie miejsce tym bardziej cieszy. Tegoroczny rajd był dużo trudniejszy technicznie i nawigacyjnie, udało nam się go przejechać praktycznie bez problemów. Przed Dakarem jesteśmy dobrej myśli i w świetnej formie – powiedział Przygoński, cytowany przez Orlen Team.
- Wygrywamy Puchar Świata w cross-country po bardzo długim sezonie. Zaczynaliśmy od zawodów w Rosji pośród śniegu, kończymy na marokańskiej pustyni. Cieszymy się, bo mamy coraz lepsze tempo, a przy tym świetnie się zgrywamy z Tomem, tworzymy drużynę. Mamy za sobą sezon pełen przygód, sytuacji, z których udało nam się sprawnie wyjść - dodał.
W klasyfikacji generalnej cyklu Polak zgromadził 330 punktów i wyprzedził Czecha Martina Prokopa (Ford Raptor RS Cross Country) - 220 oraz Rosjanina Władimira Wasiliewa (Toyota Hilux) - 217.
W rywalizacji quadowców Rafał Sonik ukończył Rajd Maroka na drugim miejscu, przegrywając z Rosjaninem Aleksandrem Maksimowem (obaj Yamaha Raptor). Taka sama kolejność była w klasyfikacji generalnej PŚ.
Przygoński jest drugim polskim kierowcą, który zdobył Puchar Świata FIA. W 2013 roku dokonał tego Krzysztof Hołowczyc.