Broniący barw Mercedesa Hamilton jest na najlepszej drodze, aby zostać najbardziej utytułowanym kierowcą w historii. 35-letni Brytyjczyk ma w dorobku sześć tytułów mistrza świata, a jeśli w obecnym sezonie obroni prymat, wyrówna rekord wszech czasów Schumachera. Już jest lepszy od Niemca pod względem liczby pole position, a jeśli wygra jeszcze sześć wyścigów, będzie miał 91 zwycięstw i zrówna się z Schumacherem na czele także tej klasyfikacji.

Reklama

W opóźnionym z powodu pandemii koronawirusa sezonie, po dwóch wyścigach - o Grand Prix Austrii i Styrii, obu na torze w Spielbergu - Hamilton ma 37 punktów, a lepszy od niego jest tylko jego kolega z teamu Fin Valtteri Bottas - 43. Kierowcy Mercedesa minęli metę na pierwszej i drugiej pozycji w obu tych rundach, ale z powodu pięciosekundowej kary Brytyjczyk na inaugurację sklasyfikowany został na czwartej pozycji. Tydzień później już wygrał.

Szef ekipy Red Bulla Christian Horner uważa jednak, że na Węgrzech jego podopieczni będą mogli nawiązać bardziej równą walkę z Hamiltonem i Bottasem.

"Prędkość Mercedesa na prostej na tym torze (Spielbergu - PAP) jest imponująca, ale nie ma takiej różnicy na zakrętach" - powiedział Horner, cytowany na oficjalnej stronie internetowej Formuły 1.

Reklama

Dodał, że Hungaroring jest znacznie bardziej kręty niż obiekt w Austrii, a te słowa potwierdził także szef inżynierów Red Bulla Paul Monaghan.

"To inny typ toru. Ma prostą, ale też dużo krętych fragmentów. Prędkość na tych zakrętach jest mniejsza niż w Austrii. Kto wie, może pójdzie nam tam lepiej? Pozbieramy się, usprawnimy bolid najlepiej, jak potrafimy, i postaramy się nawiązać walkę z nimi (Hamiltonem i Bottasem - PAP), a może nawet ich pokonać" - powiedział Monaghan.

Obaj kierowcy Red Bulla - Holender Max Verstappen i reprezentant Tajlandii Alexander Albon - w wyścigu o GP Austrii jechali na wysokich pozycjach, ale tego pierwszego wykluczyła awaria, natomiast Albona z toru zepchnął Hamilton, za co na Brytyjczyka nałożono wspomnianą karę. W GP Styrii Verstappen i Albon zajęli już miejsca za Mercedesami.

Na razie na czele nie ma żadnego z zawodników Ferrari. Charles Leclerc z 18 punktami jest dopiero czwarty w klasyfikacji generalnej, a poniżej oczekiwań spisuje się Niemiec Sebastian Vettel, który wywalczył tylko punkt. Obaj kierowcy odpadli w niedzielę z rywalizacji po kolizji na pierwszym okrążeniu.

Reklama

Trzeci jest obecnie - zupełnie niespodziewanie - Brytyjczyk Lando Norris z McLarena. Zgromadził 26 punktów. Trudno jednak spodziewać się, aby był w stanie regularnie nawiązywać walkę z Mercedesem, Red Bullem czy nawet na razie słabszym Ferrari.

W Spielbergu łącznie tylko dwa punkty zdobył sponsorowany przez PKN Orlen zespół Alfa Romeo, którego testowym kierowcą jest Robert Kubica. Włoch Antonio Giovinazzi zajął dziewiąte miejsce w GP Austrii i 14. w GP Styrii, natomiast Fini Kimi Raikkonen w minioną niedzielę był 11., a wyścigu inaugurującego sezon nie ukończył z powodu awarii auta.

"Czasem mam wrażenie, że nie wykorzystujemy potencjału bolidu w 100 procentach podczas wyścigów. W niedzielę przeszkodziła nam konieczność oszczędzania paliwa. Gdyby nie to, na pewno powalczylibyśmy o pierwszą dziesiątkę. To oczywiście frustrujące, ale jest jak jest. Spróbujemy jeszcze raz w kolejnej rundzie" - powiedział Raikkonen.

Rywalizacja pod Budapesztem, jak zwykle w tym sezonie bez udziału kibiców, rozpocznie się od piątkowych treningów o godzinie 11 i 15. W sobotę trzecia sesja o 12, natomiast na 15 planowane są kwalifikacje. Wyścig ma się rozpocząć w niedzielę o 15.10.