Verstappen utrzymał pozycję lidera, ale jego przewaga nad Hamiltonem zmalała do 14 pkt.
Punkt za najszybsze okrążenie zdobył Meksykanin Sergio Perez z Red Bulla, który na jedno okrążenie przed końcem zmienił opony.
W Brazylii nie udało się wywalczyć punktów kierowcom zespołu Alfa Romeo Racing Orlen Finowi Kimiemu Raikkonenowi i Włochowi Antonio Giovinazziemu.
24-letni Verstappen, który walczy o pierwszy w karierze tytuł, formą "błysnął" tuż po starcie, gdy wyprzedził Bottasa i objął prowadzenie. Fin zwyczajnie zaspał, dał się także objechać Perezowi. Jednak oczy kibiców były zwrócone na 10. pozycję startową z której do wyścigu ruszał Hamilton. Brytyjczyk już po dwóch okrążeniach wyprzedził czterech rywali, awansował na szóstą lokatę, kilka minut później już był czwarty.
Wtedy jadący jako trzeci Bottas otrzymał team orders swojego zespołu i dał wolną drogę Hamiltonowi. Ten to oczywiście wykorzystał i już był trzeci. Po niespełna 10 minutach wyścigu mistrz świata awansował o siedem miejsc. Jechał jak w transie, tak, jakby chciał udowodnić sobie ale także rywalom, że to on jest nadal "królem" F1.
Później przez ponad pół godziny na torze w czołówce nie wiele się działo. Na czele jechał Verstappen, za nim Perez a tuż, tuż za Meksykaninem Hamilton, który kilka razy atakował rywala, ale bezskutecznie. Perez trochę blokował mistrza świata, po to, aby Verstappen miał wolną drogę i bez problemów powiększał swoją przewagę nad rywalami.
W końcu na 19 okrążeniu Hamilton wyprzedził Pereza i rozpoczął pogoń za liderem cyklu, który miał już około 4 s przewagi. Do pit stopu jako pierwszy z dwójki liderów zjechał Hamilton na 26 okrążeniu. Verstappen zameldował się u mechaników w dwa okrążenia później. Oba pit stopy były perfekcyjne, trwały po 2,4 s.
Gdy dwaj kierowcy walczący o tytuł zmieniali opony, liderem na krótko został Bottas. Gdy Verstappen i Hamilton wrócili na tor, przewaga Holendra nad Brytyjczykiem wynosiła tylko 1 s.
Po raz drugi obaj pojawili się na zmianę opon po przejechaniu czterdziestu okrążeń, Verstappen jeszcze prowadził, ale miał już tylko 0,5 s przewagi nad Hamiltonem.
Na 48 okrążeniu obaj wylecieli z toru, ale sędziowie nie ukarali żadnego z nich. Winę za zajście ponosił Holender, który zablokował próbującego go wyprzedzić rywala.
Nie dowieziemy tego miejsca do mety - zgłosił swojemu zespołowi Verstappen, wskazując na pogarszający się stan opon. Hamilton przeciwnie, nie narzekał na opony, tylko atakował rywala. W końcu mu się udało, na 59. okrążeniu wyprzedził Verstappena i w tempie ekspresu zaczął mu odjeżdżać. Po pięciu kolejnych okrążeniach miał już 5 s przewagi i zaczął przez radio namawiać partnera Bottasa, aby ten spróbował go dogonić.
To samo sugerował Finowi szef teamu Toto Wolff. Ten jednak, który w przyszłym roku przejdzie do ekipy Alfa Romeo, spokojnie zmierzał do mety jako czwarty. Prezent w postaci miejsca na podium sprawił mu Perez, który zmienił tuż przed metą opony i wywalczył jeden punkt za najszybsze okrążenie. "Checo" odebrał go Hamiltonowi, który dzięki temu odrobił ich do Verstappena tylko siedem a nie osiem.
Verstappen widząc, że Hamilton jest w "gazie" w końcówce już go za bardzo nie gonił, wiedział, że drugie miejsce pozwoli mu utrzymać pozycję lidera cyklu.