26-letni Gortat oddał jeden celny rzut z gry, a dwa punkty to była w jego przypadku jedyna zapełniona rubryka w protokole pomeczowym. Najlepiej w ekipie gospodarzy spisał się rezerwowy J.J. Redick, który zdobył 23 punkty oraz miał siedem zbiórek i osiem asyst. Dobrze wspierali go Dwight Howard - 18 pkt i 11 zbiórek oraz Matt Barnes - 16 pkt.
Zespół Magic ma bilans 52 zwycięstw i 22 porażek. Jest wiceliderem Konferencji Wschodniej, za Cleveland Cavaliers (58-16), a także prowadzi w Central Division. Natomiast drużyna z Denver, z bilansem 48-26, jest pierwsza w Northwest Division i trzecia na Zachodzie.
Zespół Cavaliers umocnił się w niedzielę na prowadzeniu na Wschodzie - "Kawalerzyści" pokonali osłabione kontuzjami Sacramento Kings 97:90. Do składu Cavs wrócił Zydrunas Ilgauskas, który przed miesiącem został oddany Washington Wizards za Antawna Jamisona (w niedzielę 26 punktów), a później rozwiązał z nimi umowę. Ilgauskas grał przez 23 minuty i zdobył w tym czasie 4 punkty, 6 zbiórek i 3 bloki.
Najskuteczniejszym graczem okazał się lider Cavaliers LeBron James, który po raz 37. w sezonie przekroczył granicę 30 punktów - tym razem zdobył ich 24. Z kolei w składzie Kings pierwsze w karierze triple double zaliczył Beno Udrih - 18 punktów, 15 asyst i 10 zbiórek.
Koszykarze Milwaukee Bucks potrzebowali dogrywki, by pokonać u siebie Memphis Grizzlies 108:103. Do drużyny po kontuzji wrócił środkowy Andrew Bogut (18 punktów i 11 zbiórek), ale o wygranej przesądził duet obrońców - Brandon Jennings (29 punktów, 8 asyst, 7 zbiórek i 4 przechwyty) - John Salmons (25 punktów, 6 asyst i 6 zbiórek). "Jego powrót wszystko zmienia - mam wtedy za plecami potwora. Dzięki temu gra nam się znacznie łatwiej" - powiedział o Bogucie Salmons.
Boston Celtics przegrali z San Antonio Spurs 73:94 i była to ich najwyższa w rozgrywkach porażka u siebie. O sukcesie gości zadecydowała doskonała postawa Manu Ginobiliego, który zdobył 28 punktów. "Manu gra w ostatnim miesiącu rewelacyjnie. Praktycznie przejął kontrolę nad zespołem. To jest ten sam Ginobili, który pomógł nam wygrać mistrzostwo NBA. Po kontuzji Tony'ego Parkera liczyliśmy, że ktoś przejmie jego rolę. Cieszę się, że to właśnie Manu" - podkreślił trener Spurs Gregg Popovich.
29 punktów i 13 asyst Kevina Duranta nie pomogło Oklahoma City Thunder - we własnej hali musieli uznać wyższość Portland Trail Blazers, którzy wygrali 92:87. Dzięki temu zwycięstwu Trail Blazers dogonili Thunder w tabeli (zajmują ex aequo szóste miejsce na Zachodnie).
Drużyna Miami Heat przegrywała już 17 punktami, ale za sprawą Dwyane'a Wade'a (29 punktów) zdołała pokonać u siebie Toronto Raptors 97:94. To największa strata, jaką Heat zdołali odrobić w obecnym sezonie i wygrać mecz.