Tym razem Polak grał krócej niż w poprzednich spotkaniach. Gortat na parkiecie spędził 4 min, zdobywając w tym czasie cztery punkty i zaliczając cztery zbiórki w obronie. Dziś w nocy w Cleveland Magic mogą zapewnić sobie awans do finału NBA. Nikt nie spodziewał się, że pochodzący z Łodzi zawodnik może tyle osiągnąć i walczyć jak równy z równym z samym Lebronem Jamesem i resztą Kawalerzystów. Co ciekawe, jeszcze w kwietniu dziennikarze piszący o zespole z Cleveland spekulowali, że po sezonie do ich zespołu powinien trafić właśnie Gortat!

Reklama

Bob Finnan napisał na łamach „News Herald”, że w wakacje polski środkowy będzie do wzięcia, więc warto się nim zainteresować. Szczególnie że działacze Magic będą robić wszystko, żeby przedłużyć kontrakt z Hedo Turkoglu. Dla Turka konieczna będzie podwyżka, więc na godne uposażenie Polaka może już nie starczyć pieniędzy.

>>>Polski gwiazdor: Uprawiałem seks w aucie

Jakiś czas temu pojawiła się również informacja o zainteresowaniu Gortatem ze strony FC Barcelona. Nie potwierdza tego Oriol Bonsoms odpowiadający w katalońskim zespole za kontakty z mediami. "Przede wszystkim mamy zasadę, że nie prowadzimy żadnych rozmów z koszykarzami, którzy mają ważne umowy ze swoimi drużynami. Nie zamierzamy dla nikogo robić wyjątków" - mówi.

Gortat, przechodząc do któregoś z europejskich potentatów, mógłby liczyć na dużo wyższe zarobki niż obecnie w NBA. Wątpliwe jednak, by Polak w wieku 25 lat zrezygnował z występów w najlepszej lidze świata, nawet kosztem większych pieniędzy i statusu gwiazdy Euroligi. Tym bardziej że wielu kibiców z Orlando w ostatnim czasie przekonało się do Gortata. Może więc skończyć się na tym, że Polak pozostanie w Magic na przyszły sezon. Polak mógłby spokojnie zastąpić rezerwowego Tony’ego Battie i podpisać czteroletni kontrakt za ok. 6 milionów dolarów rocznie. Możliwe są także inne opcje. Od jakiegoś czasu mówi się o tym, że zainteresowane Polakiem są również Oklahoma City, Dallas Mavericks i San Antonio Spurs.

To nie koniec wyliczanki. Na forach internetowych kibiców New Jersey Nets i Phoenix Suns pojawiły się ostatnio wątki, w którym fani domagają się, by ich kluby zatrudniły polskiego zawodnika. "To prawdziwy potwór. Niedawno kupiłem sobie koszulkę z napisem <Gotta Get Me Some Gortat>" – piszą forumowicze.

>>>Polak o krok od finału NBA. Zobacz wideo

Reklama

Podstawowy atut Gortata to fakt, że raczej będzie tańszy od innego podkoszowego zawodnika, który rozgląda się za nowym klubem. Taki David Lee z New York Knicks kosztuje w granicach 10 milionów dolarów rocznie. Statystyki Polaka za oceanem nie są jednak imponujące. W sezonie zasadniczym było to odpowiednio 3,8 punktu, 4,5 zbiórki i 0,8 bloku na mecz. Na parkiecie spędzał jednak średnio tylko 12,6 min. Wszystko przez to, że na jego pozycji w Orlando występuje gwiazda NBA Dwight Howard. „Superman” nie zamierza ruszać się z klubu, więc perspektyw na dłuższe występy Gortata na Florydzie raczej nie ma.

Polak już niejednokrotnie udowodnił, że spędzając na parkiecie więcej czasu, jest w stanie zdobyć ponad 10 punktów i zebrać ponad 10 piłek. To pokazuje, że bez problemu poradzi sobie, występując jako center w pierwszej piątce dowolnego zespołu NBA. Mecze z Cleveland są dla Gortata znakomitą reklamą. Po sezonie wyjaśni się, czy koszykarz rodem z Łodzi podpisze wymarzony wielomilionowy kontrakt w NBA.