USA - Turcja 81:64 (22:17, 20:15, 19:16, 20:16)
USA - Kevin Durant 28, Lamar Odom 15, Russel Westbrook 13, Derrick Rose 8, Rudy Gay 6, Chancey Billups 4, Andre Iguodala 4, Stephen Curry 3, Kevin Love 0, Danny Granger 0, Eric Gordon 0, Tyson Chandler 0.
Turcja - Hedo Turkoglu 16, Semih Erden 9, Omer Onan 7, Ersan Ilyasova 7, Kerem Tunceri 7, Ender Arslan 6, Omer Asik 5, Kerem Gonlum 4, Oguz Savas 3, Sinan Guler 0, Cenk Akyol 0, Baris Ermis 0.
Amerykanie, którzy przyjechali do Turcji bez największych gwiazd NBA, w finale, podobnie jak w pozostałych ośmiu zwycięskich spotkaniach, dyktowali warunki od pierwszej do ostatniej minuty. Wygrali walkę pod tablicami 42:34, lepiej bronili i mieli więcej asyst od rywali (16, przy 11 Turcji).
W pierwszej kwarcie gospodarze potrafili jeszcze nawiązać walkę - uzyskali nawet minimalne prowadzenie 15:14, dzięki skutecznym rzutom z dystansu. W kolejnych częściach podopieczni Bogdana Tanjevica byli tłem dla szybkich skocznych i atletycznych rywali. Turcy nie potrafili znaleźć sposobu na przełamanie dobrej defensywy zawodników NBA.
Po 20 minutach zespół USA prowadził 42:32, ale już po 180 sekundach trzeciej części jego przewaga wzrosła do różnicy 18 pkt (50:32).
Ostatnia część to popisy Amerykanów, którzy efektownymi wsadami kończyli kontrataki, z łatwością i swobodą trafiali z dystansu nawet wówczas, gdy nie forsowali tempa. Turcy grali tak, jakby byli pogodzeni z losem i nie mieli ani sił, ani ochoty na podjęcie wyzwania. W 33. i 37. minucie zawodnicy NBA uzyskali najwyższe prowadzenie różnicą 20 pkt (70:50 oraz 79:59).
Mimo porażki ponad 15 tysięcy kibiców, z których przytłaczającą większość stanowili Turcy, owacją na stojąco dziękowało gospodarzom za występ i pierwszy w historii MŚ medal.